Założenie marek kontrolnych na rysy to zdecydowanie właściwe postępowanie zgodnie z zasadami diagnostyki i utrzymania obiektów mostowych. Takie marki (często z gipsu albo specjalnych taśm pomiarowych) umożliwiają obserwację, czy rysy postępują, czyli czy konstrukcja pracuje w nieprawidłowy sposób. Dzięki temu można określić, czy mamy do czynienia z rozwojem uszkodzenia, czy to po prostu stara, nieaktywna rysa. W mojej praktyce wielokrotnie zdarzało się, że po kilku tygodniach monitorowania było wiadomo, czy niezbędna jest naprawa, czy wystarczy dalej obserwować. Takie podejście wynika wprost z wytycznych Polskich Norm oraz instrukcji zarządców dróg, jak GDDKiA czy PKP PLK – tam zawsze podkreśla się, że kluczowe jest monitorowanie i dokumentowanie rozwoju uszkodzenia, zanim podejmie się kosztowniejsze i być może niepotrzebne działania. To pozwala uniknąć pochopnych decyzji, a jednocześnie zapewnia bezpieczeństwo użytkowników. Warto pamiętać, że szybkie działania, jak zacieranie rys czy ograniczanie ruchu, są stosowane dopiero wtedy, gdy obserwacje wykażą rzeczywiste zagrożenie. Tak więc założenie marek to taki mostowy fundament pracy inżyniera – rzetelność, systematyczność i zdrowy rozsądek.
W branży mostowej pojawienie się rys na przyczółku nie oznacza od razu konieczności zacierania ich zaprawą, ograniczania czy wstrzymywania ruchu. To bardzo typowy błąd myślowy – wielu osobom wydaje się, że każda rysa to powód do natychmiastowego działania. Tymczasem w rzeczywistości inżynierskiej podstawą jest najpierw rozpoznanie sytuacji. Zatarcie rys zaprawą jest wręcz niezalecane na tym etapie, bo uniemożliwia późniejsze monitorowanie ich rozwoju – ukrycie uszkodzenia nie rozwiązuje problemu i utrudnia ocenę stanu technicznego. Ograniczanie lub wstrzymywanie ruchu to z kolei środki bardzo drastyczne, które podejmuje się dopiero, gdy rysy wykazują szybki rozwój, mają charakter konstrukcyjny albo stanowią zagrożenie dla nośności lub trwałości obiektu. W praktyce, nawet na dużych mostach, wprowadzenie takich ograniczeń zawsze musi być poparte twardymi danymi z obserwacji i pomiarów. Często spotykałem się z sytuacjami, gdzie zbyt pochopne decyzje prowadziły do niepotrzebnych kosztów i utrudnień w ruchu, podczas gdy wystarczyło rysy obserwować przez pewien czas. Branżowe standardy, jak wytyczne GDDKiA czy zapisy w Polskich Normach, jasno wskazują, że pierwszym krokiem po zauważeniu rys jest ich udokumentowanie oraz założenie marek kontrolnych. Dopiero na podstawie wyników obserwacji można rozważać kolejne działania. Moim zdaniem, zdrowy rozsądek i trzymanie się procedur jest tu najważniejsze – pochopne działania często przynoszą więcej szkody niż pożytku.