Odpowiedź „oczyścić i spłukać wodą” jest zdecydowanie najwłaściwsza, bo bezpośrednio odnosi się do przygotowania podłoża betonowego pod torkretowanie zgodnie z polskimi i europejskimi standardami branżowymi. Z mojego doświadczenia wynika, że jeśli powierzchnia nie zostanie dokładnie oczyszczona, nawet najlepsza mieszanka torkretowa nie zapewni wymaganej przyczepności i trwałości. W praktyce chodzi o to, żeby usunąć wszelkie luźne cząstki, pył, tłuszcze, mleczko cementowe czy stare warstwy, które mogłyby przeszkadzać w związaniu nowej warstwy z podłożem. Spłukanie wodą pełni tu kluczową rolę, bo nie tylko zmywa pył, ale też delikatnie nawilża powierzchnię, co zapobiega odciąganiu wody z torkretu i poprawia adhezję. Tak robi się to na budowach – na zachodzie i w Polsce. Fajnie o tym wspomina norma PN-EN 1504-10, gdzie wyraźnie podkreśla się znaczenie czystej, lekko wilgotnej powierzchni. Wbrew pozorom, nie potrzeba żadnych cudów techniki – solidne oczyszczenie i spłukanie wodą wystarcza, chyba że mamy do czynienia z wyjątkowo zanieczyszczonym podłożem. Dodatkowo, w praktyce często stosuje się myjki ciśnieniowe – dzięki nim można szybko i skutecznie przygotować dużą powierzchnię filara. Z mojego punktu widzenia to podstawa do dalszych działań, bo raz dobrze oczyszczona powierzchnia daje pewność, że warstwa torkretowa nie będzie się odspajać i cała konstrukcja mostu będzie pracować zgodnie z założeniami projektowymi.
Przygotowanie powierzchni przed torkretowaniem jest jednym z tych etapów, które w praktyce często bywają niedoceniane, a mają ogromny wpływ na trwałość i przyczepność całego systemu. Często spotyka się przekonanie, że należy skuć powierzchnię filara na znaczną głębokość, nawet do 10 cm, ale takie podejście stosuje się tylko w przypadku bardzo poważnych uszkodzeń czy rozległych ubytków betonu, nie zaś w ramach standardowego przygotowania pod torkretowanie. Skuwanie bez wyraźnej potrzeby prowadzi do niepotrzebnego osłabienia istniejącej konstrukcji i zwiększenia kosztów napraw. Z kolei gruntowanie całości masą gruntującą albo zaprawą cementową to praktyki spotykane raczej przy innych technologiach napraw lub zabezpieczeń powierzchniowych – w przypadku torkretowania mogą wręcz pogorszyć przyczepność, bo tworzą barierę między torkretem a podłożem, a przecież chodzi o to, by materiał miał możliwie bezpośredni kontakt z czystym, lekko wilgotnym betonem. Typowym błędem jest też przekonanie, że każda nowa warstwa musi być czymś „zagruntowana”, tymczasem dla torkretu kluczowe jest usunięcie zanieczyszczeń i odpowiednia wilgotność. Prawidłowe przygotowanie podłoża polega więc na jego dokładnym oczyszczeniu (najlepiej mechanicznie lub strumieniem wody pod ciśnieniem) i spłukaniu, tak aby nie było pyłu, tłuszczu, mleczka cementowego, resztek starych powłok, bez konieczności dodatkowego gruntowania czy głębokiego skuwania. Moim zdaniem niemałą rolę odgrywa tu zrozumienie, że torkretowanie wymaga specyficznego podejścia, innego niż przy zwykłych naprawach czy malowaniu. W praktyce, trzymanie się tych zasad zgodnie z normami takimi jak PN-EN 1504-10 zdecydowanie podnosi jakość i trwałość naprawianych konstrukcji, a błędne podejścia mogą skutkować nawet odspajaniem się nowej warstwy i koniecznością kosztownych poprawek.