Wybrałeś odpowiedź 'szczegółową' i to właśnie jest strzał w dziesiątkę – ten kosztorys zdecydowanie został wykonany metodą szczegółową. Widać to po rozbiciu każdej pozycji na konkretne nakłady – masz tutaj wyszczególnione ilości robocizny, materiałów, sprzętu, a nawet jednostkowe ceny i normatywy (np. ile godzin robocizny przypada na metr sześcienny, ile kosztuje jednostka materiału itd.). To właśnie jest sedno kosztorysu szczegółowego: dokładnie rozkładasz całą pracę na czynniki pierwsze i liczysz osobno każdy składnik, a nie wrzucasz wszystko do jednego worka. W praktyce taki kosztorys daje największą kontrolę nad kosztami – można łatwo wyłapać, gdzie pojawia się największy wydatek i z czego on wynika. To podejście jest szczególnie cenione na budowach większych obiektów, gdzie każda złotówka się liczy, a inwestor chce wiedzieć na czym dokładnie polega struktura kosztów. Przygotowanie takiego dokumentu jest może bardziej pracochłonne niż zrobienie kosztorysu uproszczonego, ale przynosi dużo większą przejrzystość i bezpieczeństwo finansowe. Moim zdaniem, w branży budowlanej to właśnie ta metoda powinna być standardem, zwłaszcza tam, gdzie rozliczenia są bardzo skrupulatne. Warto przy okazji pamiętać, że zgodnie z polskimi normami kosztorysowania (np. KNR) taka forma dokumentacji jest rekomendowana do większych inwestycji.
W kosztorysowaniu budowlanym można spotkać się z kilkoma podejściami do wyceny robót, ale każda z metod ma swoje konkretne zastosowania i ograniczenia. Wybierając pomiędzy metodą pośrednią, uproszczoną, czy indywidualną, łatwo pomylić się jeśli nie zwróci się uwagi na szczegółowość dokumentacji i sposób prezentowania nakładów. Często błędnie uznaje się, że każda rozbudowana tabela to kosztorys pośredni – podczas gdy w rzeczywistości metoda pośrednia polega raczej na wykorzystaniu gotowych wskaźników lub tabel kosztów na podstawie analogii do innych inwestycji, co nie daje tak szczegółowego rozbicia jak tutaj. Z kolei kosztorys uproszczony ogranicza się do bardzo ogólnych kalkulacji, często wyrażonych jedynie globalną kwotą za zakres robót bez rozbijania na elementy składowe. Tego typu podejście jest szybkie, ale nie pozwala na kontrolę nad poszczególnymi nakładami, a więc nie daje takiej dokładności, jak zaprezentowany fragment. Metoda indywidualna byłaby uzasadniona przy nietypowych, innowacyjnych pracach, których nie da się opisać żadną normą KNR, a tu wyraźnie widać korzystanie z katalogów nakładów rzeczowych i standardowych normatywów. Typowym błędem myślowym jest traktowanie każdej szczegółowej tabeli jako indywidualnego podejścia, jednak w tym przypadku kluczowe jest odniesienie się do katalogów branżowych, co jasno wskazuje na metodę szczegółową. Z mojego doświadczenia wynika, że te pomyłki biorą się głównie z nieznajomości branżowych standardów oraz zbyt pobieżnego patrzenia na strukturę kosztorysu, bez analizy źródła danych normatywnych i sposobu wyliczania kosztów. Warto wyrobić sobie nawyk sprawdzania, czy kosztorys bazuje na normach katalogowych czy na szacunkach – to często rozwiewa wszystkie wątpliwości.