Roboty zanikające to taki rodzaj prac budowlanych, które po zakończeniu kolejnych etapów budowy stają się niewidoczne lub trudne do oceny, np. zbrojenie fundamentów, izolacje czy elementy ukryte w konstrukcji ścian. Zgłoszenie ich do odbioru w dzienniku budowy to nie tylko formalność, ale przede wszystkim obowiązek wynikający z przepisów prawa budowlanego. Moim zdaniem to jedno z tych zagadnień, które w praktyce budowlanej przewija się przez cały czas i zawsze warto o tym pamiętać. Wpis do dziennika budowy jest powszechnie uznawany za oficjalny i wiążący sposób udokumentowania gotowości do odbioru robót zanikających. To jest podstawa, jeżeli chodzi o rozliczenia, gwarancje i ewentualne roszczenia. Inspektor nadzoru czy inwestor, widząc taki wpis, wie, że musi się pojawić na budowie i ocenić jakość wykonania tych prac zanim zostaną zakryte na stałe. Co istotne, praktyka pokazuje, że brak adnotacji w dzienniku budowy często prowadzi do niepotrzebnych problemów – od zastrzeżeń inwestora po kłopoty z odbiorem końcowym. Warto też pamiętać, że taki wpis chroni zarówno wykonawcę, jak i kierownika budowy, bo potwierdza, że prace były wykonane zgodnie z projektem i podlegają zatwierdzeniu przez uprawnione osoby. Z mojego doświadczenia wynika, że rzetelne prowadzenie dziennika budowy bardzo procentuje – oszczędza nerwy i czas, a poza tym to po prostu obowiązek wynikający z prawa.
W branży budowlanej często można spotkać się z nieprawidłowym podejściem do zgłaszania robót zanikających. Zdarza się, że wykonawcy myślą, iż wystarczy zgłosić roboty na piśmie inwestorowi lub ograniczyć się do zapisu w protokole konieczności. Niestety, takie praktyki nie mają podstawy prawnej, jeśli chodzi o formalną dokumentację przebiegu robót zanikających. Zgłoszenie ich inwestorowi na piśmie może być dodatkowym zabezpieczeniem, ale nie zastąpi wpisu do dziennika budowy, który jest jedynym oficjalnym dokumentem uznawanym przez organy nadzoru i stanowi podstawę do dalszych działań na budowie. Podobnie – zapisanie takiego zgłoszenia w protokole konieczności to raczej sposób na ujęcie sytuacji awaryjnych lub niestandardowych, np. konieczności wykonania dodatkowych prac czy zmian projektowych. Protokół nie jest jednak miejscem do rutynowego zgłaszania gotowości do odbioru robót zanikających. Jeszcze innym błędem jest poleganie wyłącznie na kontakcie telefonicznym z kierownikiem budowy – to rozwiązanie wygodne, ale niestety całkowicie niewystarczające pod kątem prawnym. Telefoniczna informacja może być uzupełnieniem, ale w razie sporu nie będzie żadnym dowodem. Z mojego punktu widzenia, powodem takich błędnych przekonań jest czasem pośpiech na budowie, czasem brak świadomości przepisów lub po prostu chęć ułatwienia sobie życia. Jednak praktyka pokazuje, że to raczej prowadzi do sporów i nieporozumień, szczególnie przy odbiorze końcowym lub w przypadku reklamacji. Zawsze należy pamiętać, że to właśnie dziennik budowy jest kluczowym dokumentem w całym procesie realizacji inwestycji i tylko w nim zgłaszamy roboty zanikające do odbioru – co jasno wynika z Prawa budowlanego i wytycznych nadzoru budowlanego.