Obchód obiektu mostowego to jedna z podstawowych i bardzo ważnych czynności w eksploatacji infrastruktury. W trakcie obchodu, czyli takiego rutynowego przejścia po całym moście, kontrolerzy czy pracownicy techniczni mają możliwość ocenić wizualnie stan powierzchni mostu. Chodzi tutaj głównie o wychwycenie różnych uszkodzeń, takich jak pęknięcia betonu, złuszczenia, ubytki nawierzchni, rdzę na elementach stalowych, ubytki w izolacji, wykwity solne czy zalania. Takie rzeczy można zobaczyć bez żadnego zaawansowanego sprzętu, po prostu naocznie. Moim zdaniem, to jest ogromna przewaga obchodu – pozwala szybko zareagować, zanim drobne uszkodzenia zamienią się w poważne awarie. W praktyce często wychodzi, że nawet drobne spękania albo miejscowa korozja, jeśli zostaną wcześnie zauważone, można naprawić niewielkim kosztem. To też jest zgodne z polskimi normami dotyczącymi utrzymania mostów (np. PN-EN 1337 czy wytyczne GDDKiA), które wymagają regularnych przeglądów wizualnych. Sam osobiście widziałem, jak podczas zwykłego obchodu udało się znaleźć przeciek przy dylatacji, co uratowało przęsło przed poważniejszym uszkodzeniem. Takie kontrole są więc nie do przecenienia w utrzymaniu trwałości mostów.
Wiele osób myli, co tak naprawdę da się ocenić podczas zwykłego obchodu mostu. Przede wszystkim, wielkości strzałek ugięcia przęseł czy stopnia osiadania podpór nie da się ustalić po prostu patrząc na most podczas spaceru po nim – do tego potrzebny jest specjalistyczny sprzęt pomiarowy, taki jak niwelatory precyzyjne czy czujniki przemieszczeń. Osiadanie podpór analizuje się na podstawie długoterminowych pomiarów geodezyjnych i porównania ich z dokumentacją projektową. Samo oko, nawet bardzo doświadczonego fachowca, nie wychwyci kilku milimetrów różnicy, które mogą mieć kluczowe znaczenie konstrukcyjne. Jeśli chodzi o korozję stali zbrojeniowej, to niestety – ona najczęściej jest ukryta pod warstwą betonu i można ją wykryć dopiero po wykonaniu odkrywek lub badań nieniszczących (np. metodą ultradźwiękową lub elektromagnetyczną). Błędem jest zakładanie, że podczas obchodu można ocenić coś, co jest niewidoczne gołym okiem albo wymaga precyzyjnych narzędzi. Typowym nieporozumieniem jest też traktowanie obchodu jako pełnowartościowego przeglądu technicznego – a przecież obchód to tylko szybka, wizualna kontrola bez zaawansowanych badań czy pomiarów. Moim zdaniem warto zawsze pamiętać, że obchód to pierwszy etap wyłapywania problemów, a jeśli cokolwiek wzbudzi niepokój, wtedy wdraża się bardziej szczegółowe badania i pomiary zgodnie z normami branżowymi. Trzeba rozróżniać zakres możliwości oceny wizualnej od tego, co wymaga narzędzi i doświadczenia inżynierskiego – to podstawa dobrej praktyki mostowej.