Igłofiltry to zdecydowanie najlepsza metoda obniżania zwierciadła wody gruntowej w gruntach o małym współczynniku filtracji, czyli tam gdzie woda przemieszcza się bardzo powoli, np. w glinach czy iłach. Cały układ igłofiltrowy polega na umieszczeniu w gruncie szeregu cienkich rur (tzw. igłofiltrów), połączonych z kolektorem i pompą próżniową. Pozwala to na bardzo równomierne i stopniowe obniżanie poziomu wód gruntowych nawet wtedy, gdy grunt nie „przepuszcza” wody zbyt chętnie. Przykładowo na budowach głębokich wykopów (pod tunele, fundamenty, kanalizacje) w ścisłych gruntach, często nie ma innego wyjścia – bez systemu igłofiltrów wykop bardzo szybko zostaje zalany. Co ciekawe, w standardowych normach takich jak PN-EN 1210:1999 wyróżnia się tę technologię jako podstawową dla gruntów słabo przepuszczalnych. Z mojego doświadczenia wynika, że choć igłofiltry są droższe w montażu niż zwykły drenaż, to jednak ich skuteczność i przewidywalność działania są nieporównywalne w trudnych warunkach. Warto pamiętać, że stosując igłofiltry można dokładniej kontrolować obniżanie poziomu wód, co naprawdę poważnie zmniejsza ryzyko awarii czy niestabilności wykopu. To typowy widok na budowach infrastrukturalnych w trudnych gruntach – cała linia igłofiltrów i kilkudniowa praca pomp, zanim ekipa zacznie kopać głębiej.
Wiele osób uważa, że zwykłe drenaże lub studnie zbiorcze sprawdzą się do obniżania poziomu wód gruntowych w każdych warunkach, ale to spore uproszczenie. Tradycyjny drenaż, choć bardzo skuteczny w gruntach przepuszczalnych (np. piaski, żwiry), zupełnie nie radzi sobie w glinach czy iłach, gdzie woda przesącza się wolniutko. Tam często zdarza się, że nawet po ułożeniu rur drenarskich i uruchomieniu pomp, praktycznie nie obserwujemy obniżenia zwierciadła. Podobnie wygląda sprawa ze studniami zbiorczymi – one również wymagają, by woda naturalnie napływała do wykopu lub studni, co niestety prawie nie zachodzi przy małych współczynnikach filtracji. Pompy głębinowe natomiast są świetne do pobierania wody z głębokich warstw wodonośnych, ale nie mają żadnego wpływu na skuteczne obniżanie poziomu wód gruntowych w zwięzłych gruntach w obrębie wykopu. Typowym błędem jest myślenie, że „pompa to pompa – wystarczy użyć mocniejszej” i woda zniknie, ale bez odpowiedniego systemu odwadniającego (jak igłofiltry) nie uzyskamy równomiernego i przewidywalnego efektu, zwłaszcza przy wykopach liniowych lub szerokoprzestrzennych. Praktyka budowlana i wytyczne (choćby z Rozporządzenia Ministra Infrastruktury ws. warunków technicznych) jasno wskazują igłofiltry jako podstawowe narzędzie w takich warunkach gruntowych. Drenaż czy tradycyjne studnie mają swoje miejsce, ale sprawdzają się raczej w piaskach i żwirach, nie w glinach czy pyłach. Moim zdaniem to typowy przykład, gdzie warto znać nie tylko teorię, ale też praktyczne ograniczenia każdej technologii.