Dokładnie tak – przed torkretowaniem najważniejsze jest porządne oczyszczenie powierzchni podpór z wszelkich luźnych fragmentów betonu, pozostałości zaprawy, kurzu, a potem przemycie wodą. To kluczowa sprawa, bo tylko wtedy torkret dobrze się zakotwiczy i powstanie szczelna, trwała warstwa naprawcza. Branżowe standardy, takie jak wytyczne PN-EN 1504-10, wyraźnie podkreślają, że usuwanie słabych i zanieczyszczonych warstw to podstawa skutecznej naprawy konstrukcji żelbetowych. Z mojego doświadczenia wynika, że pominięcie tego kroku niemal zawsze skutkuje późniejszym łuszczeniem się torkretu albo powstawaniem pustek pod warstwą naprawczą. Często spotykam się z przekonaniem, że wystarczy tylko spłukać pył – ale to stanowczo za mało, wszystkie luźne fragmenty muszą zniknąć. Czasem, szczególnie przy mocno zniszczonych powierzchniach, stosuje się nawet hydropiaskowanie, żeby uzyskać odpowiednią chropowatość i nośność podłoża. W praktyce, staranne przygotowanie wsporników czy filarów mostu przed torkretowaniem wydłuża żywotność naprawy i zmniejsza ryzyko nieprzewidzianych kosztów później. Moim zdaniem, w zawodzie budowlańca nie ma miejsca na skróty przy tym etapie – lepiej zrobić to raz a dobrze.
Często spotykam się z sytuacjami, gdy przy naprawach konstrukcji mostowych ktoś decyduje się na dodatkowe zabezpieczenia albo wręcz niepotrzebne zabiegi, licząc, że to poprawi efekt torkretowania. Takie podejście jednak rzadko przynosi oczekiwane rezultaty. Na przykład, skuwanie i zdzieranie całej otuliny z powierzchni podpór jest nie tylko czasochłonne, ale po prostu niepotrzebne i wręcz szkodliwe – prowadzi do osłabienia konstrukcji, odsłonięcia zbrojenia i może pogarszać przyczepność nowej warstwy, gdyż pozostawia zbyt gładką powierzchnię. Z kolei pokrywanie uszkodzonych miejsc zaprawą klejową przed torkretowaniem to typowy błąd interpretacyjny – takie zaprawy mogą tworzyć warstwy poślizgowe, które zaburzają przyczepność świeżo natryskiwanego betonu. Podobnie z gruntowaniem mleczkiem cementowym – wydaje się, że to poprawi związanie torkretu z podłożem, ale w rzeczywistości mleczko często zamyka pory i zamiast poprawy, uzyskujemy gorszą przyczepność, a nawet odspojenia. Kluczową sprawą, którą potwierdzają normy (np. PN-EN 1504-10), jest usunięcie tylko tych fragmentów, które nie zapewniają nośności – czyli luźnych części i wszelkich zanieczyszczeń. Tak przygotowana powierzchnia pozwala na prawidłowe scalenie nowej warstwy z istniejącą konstrukcją. Typowym błędem jest też nadmierna wiara w chemiczne dodatki lub powierzchniowe zabiegi wzmacniające – one nie zastąpią mechanicznego oczyszczenia i właściwego namoczenia podłoża. W praktyce, próby stosowania dodatkowych powłok między starym betonem a torkretem często kończą się powstawaniem pustek powietrznych i szybkim odspojeniem naprawianej warstwy. Przestrzeganie tej, wydawałoby się, prostej zasady przygotowania powierzchni naprawdę robi różnicę przy trwałości napraw.