Właściwe napinanie kabli w konstrukcjach kablobetonowych naprawdę jest kluczowe dla uzyskania odpowiedniej nośności i trwałości całego elementu. W praktyce czeka się, aż beton osiągnie określoną wytrzymałość, zwykle jest to ok. 75–80% wytrzymałości projektowej na ściskanie. Dlaczego tak? Beton zaraz po związaniu jest niezwykle delikatny, a siły wprowadzane przez naciągane kable są ogromne i mogłyby uszkodzić czy nawet zniszczyć konstrukcję. Moim zdaniem to taki etap, gdzie nie wolno się spieszyć, nawet jeśli czas goni na budowie. Inżynierowie zawsze pilnują kolejności: najpierw betonowanie, potem kontrola wytrzymałości, dopiero na końcu napinanie. Używa się do tego specjalnych pras hydraulicznych, a potem blokuje liny w zakotwieniach. Często sprawdza się to przez próbki betonu (tzw. kostki), by mieć pewność, że materiał już sobie poradzi z takimi naprężeniami. W normach, na przykład PN-EN 1992-1-1, wyraźnie jest napisane, że napinanie można wykonać dopiero po uzyskaniu odpowiedniej klasy wytrzymałości. W praktyce – na dużych budowach – takie podejście to podstawa, bo od tego zależy bezpieczeństwo całego obiektu. Warto o tym pamiętać także przy projektowaniu i późniejszej kontroli jakości robót.
W kontekście kablobetonu, czyli betonu sprężonego z zastosowaniem kabli, bardzo ważne jest zrozumienie, jak działa proces sprężania. Często spotykam się z mylnym przekonaniem, że kable można napinać praktycznie zaraz po rozłożeniu czy nawet przed zalaniem betonem – to dość typowy błąd myślowy, wynikający chyba z mylenia technologii sprężania na mokro i na sucho. W rzeczywistości, jeśli napięlibyśmy kable przed betonowaniem, to i tak nie przeniosłyby one żadnej siły na beton, bo po prostu beton jeszcze nie istnieje lub jest w postaci ciekłej mieszanki. Z kolei napinanie kabli tuż po wykonaniu zbrojenia to tylko połowa sukcesu – trzeba jeszcze poczekać na zakończenie betonowania i przede wszystkim stwardnienie mieszanki. Napinanie bezpośrednio po betonowaniu jest jednym z najpoważniejszych błędów wykonawczych; świeży beton nie ma kompletnie żadnej wytrzymałości i bardzo łatwo ulega uszkodzeniom, pęknięciom czy nawet całkowitej destrukcji pod wpływem sił sprężających. Prawidłowa kolejność zakłada, że czeka się do momentu, gdy beton osiągnie odpowiednią wytrzymałość (sprawdza się to np. przez próbki laboratoryjne), bo dopiero wtedy ma on szansę przejąć naprężenia wytworzone przez kable. Tak zaleca praktyka i technologia, ale też normy branżowe (np. Eurokod 2). Myślę, że wiele osób zapomina, jak duży wpływ na całą konstrukcję ma właściwy moment sprężania. Zbyt wczesne napinanie to praktycznie gotowa recepta na awarie, a w najlepszym przypadku – na utratę parametrów projektowych. W budownictwie nie ma drogi na skróty i tu naprawdę lepiej chwilę poczekać niż naprawiać poważne błędy później.