Voucher zdecydowanie nie jest dokumentem granicznym w turystyce zagranicznej, i to potwierdzają praktyki stosowane w branży turystycznej od lat. Dokumenty graniczne to takie, które są wymagane do przekroczenia granicy państwa, czyli umożliwiają legalny wjazd i wyjazd z danego kraju. Do takiej kategorii zaliczamy paszport, dowód osobisty (w przypadku podróży wewnątrz strefy Schengen lub do krajów, które akceptują taki dokument) oraz wizę, jeśli jest wymagana przepisami kraju docelowego. Voucher natomiast, z mojego doświadczenia, to rodzaj potwierdzenia usług turystycznych – przykładowo rezerwacji hotelu, wycieczki fakultatywnej czy transportu. Często biura podróży przekazują klientowi voucher, żeby mógł zrealizować wykupioną usługę na miejscu, ale nie daje on żadnych praw do przekraczania granic. To taki typowy błąd początkujących w branży – mylić dokumenty podróży z dokumentami uprawniającymi do korzystania z usług. Praktycznie rzecz biorąc, możesz podróżować z ważnym voucherem i nie przekroczysz granicy, jeśli nie masz odpowiedniego dokumentu tożsamości lub wizy. Warto o tym pamiętać, planując zagraniczne wyjazdy i przygotowywać się zgodnie z obowiązującymi przepisami.
W turystyce zagranicznej pojęcie „dokumentu granicznego” oznacza dokument, który uprawnia do przekroczenia granicy państwa, czyli jest uznawany przez służby graniczne za potwierdzenie prawa do wjazdu lub wyjazdu z kraju. Najbardziej klasycznymi przykładami są paszport, który jest powszechnie wymagany na świecie, oraz dowód osobisty w przypadku państw Unii Europejskiej i strefy Schengen – to pozwala obywatelom tych krajów podróżować swobodnie bez konieczności posiadania paszportu. Wiza natomiast to formalna zgoda wydawana przez przedstawicielstwo dyplomatyczne kraju docelowego, często wklejana do paszportu, która pozwala na legalny wjazd na terytorium obcego państwa, choć sama w sobie nie jest dokumentem tożsamości. Często spotykam się z przekonaniem, że voucher turystyczny ma coś wspólnego z dokumentami podróży, bo wystawiają go biura podróży i rzeczywiście wygląda na jakiś „papier”. To jednak tylko potwierdzenie rezerwacji określonej usługi (np. pobytu w hotelu, wycieczki lokalnej), a nie dokument uprawniający do przekroczenia granicy. Zdarza się, że ktoś traktuje voucher jako równorzędny z paszportem czy wizą, ale to duży błąd – służby graniczne nawet nie chcą na niego patrzeć. W praktyce, jeśli ktoś pojawi się na lotnisku z samym voucherem, a nie ma ważnego dowodu osobistego, paszportu czy wymaganej wizy, nie zostanie wpuszczony na pokład ani przez kontrolę graniczną. Moim zdaniem warto pamiętać, żeby zawsze rozróżniać dokumenty umożliwiające przekroczenie granicy od tych, które dotyczą już tylko samej usługi turystycznej. Takie pomyłki wynikają najczęściej z braku rozeznania w branżowej terminologii, co może prowadzić do poważnych problemów podczas podróży.