Prawidłowa odpowiedź wynosi 48 godzin i jest to nieprzypadkowa liczba. Wynika ona przede wszystkim z europejskich przepisów dotyczących obsługi osób z niepełnosprawnościami w transporcie lotniczym, czyli rozporządzenia WE nr 1107/2006. Przewoźnicy i lotniska muszą mieć czas, żeby zorganizować odpowiednią asystę i przygotować się na indywidualne potrzeby pasażera. W praktyce to oznacza np. zgłoszenie wózka inwalidzkiego, zorganizowanie transportu na płycie lotniska czy zapewnienie dodatkowych środków bezpieczeństwa podczas wejścia na pokład. Z mojego doświadczenia wynika, że im szybciej zgłosisz potrzebę asysty, tym sprawniej możesz wszystko załatwić – czasami linie lotnicze proszą nawet o dodatkowe informacje, więc 48 godzin to takie minimum, żeby nie było potem nerwówki na lotnisku. Standardowo większość dużych przewoźników europejskich, jak Lufthansa czy LOT, trzyma się właśnie tych 48 godzin, a niektóre linie w ogóle mogą mieć problem z realizacją asysty przy krótszym zgłoszeniu. Takie zgłoszenie nie tylko pomaga linii przygotować odpowiednią obsługę, ale też daje pasażerowi większy komfort psychiczny. Moim zdaniem, nawet jeśli czasem zdarzy się coś nagłego, warto znać ten wymóg i zawsze planować z wyprzedzeniem, bo chodzi przecież o bezpieczeństwo i wygodę osoby niepełnosprawnej.
Wiele osób sądzi, że wystarczy zgłosić potrzebę asysty na ostatnią chwilę, na przykład 12 albo 24 godziny przed lotem, czasem nawet mniej. To jest częsty błąd, bo linie lotnicze oraz obsługa lotniska muszą mieć wystarczająco dużo czasu, żeby zorganizować odpowiednią pomoc. Operacje na lotnisku i samym pokładzie są dość skomplikowane, szczególnie jeśli chodzi o osoby poruszające się na wózku, z ograniczeniami ruchowymi czy ze szczególnymi potrzebami. Niestety, zgłoszenie potrzeby asysty na mniej niż 48 godzin przed odlotem bardzo często kończy się odmową lub brakiem pełnej obsługi, bo po prostu logistycznie nie da się wszystkiego zorganizować w tak krótkim czasie. Często ludzie mylą to z odprawą online, która faktycznie bywa dostępna na 24 czy 36 godzin przed lotem, ale asysta działa na zupełnie innych zasadach. Krótsze terminy mogą być akceptowane w sytuacjach wyjątkowych, ale nigdy nie jest to gwarantowane. 48 godzin to standard, którego wymagają międzynarodowe przepisy lotnicze i to jest taki branżowy minimum, żeby zapewnić odpowiedni poziom obsługi. Moim zdaniem, planowanie asysty na ostatnią chwilę to zawsze ryzyko niepotrzebnego stresu i komplikacji. Trzeba pamiętać, że przewoźnik potrzebuje czasu na przekazanie informacji odpowiednim służbom, zaplanowanie sprzętu, transportu czy rezerwacji miejsc. W dobrych praktykach branżowych podkreśla się, że wcześniejsze zgłoszenie to nie tylko formalność, ale realny wpływ na bezpieczeństwo i komfort podróży. Warto ten wymóg dobrze zapamiętać, żeby później nie było rozczarowań na lotnisku.