Prawidłowo rozwiązałeś to zadanie, bo przy obliczaniu czasu przylotu ważne jest zarówno dodanie czasu lotu do godziny wylotu, jak i uwzględnienie różnicy czasowej między miastami. Z Warszawy samolot startuje o 10:15 czasu lokalnego. Cały lot wraz z przesiadką trwa 16 godzin i 55 minut, co daje nam łącznie 27:10, jeśli policzyć od północy. Jednak w praktyce, do godziny 10:15 należy dodać 16 godzin i 55 minut, co daje 03:10 następnego dnia czasu warszawskiego. Ponieważ jednak Tokio jest o 8 godzin do przodu względem Warszawy, musimy doliczyć te 8 godzin do wyniku. Po dodaniu dostajemy 11:10 czasu tokijskiego. Tę metodę można stosować do dowolnych podróży międzynarodowych, zawsze pamiętając o tym, żeby na końcu uwzględnić różnicę stref czasowych. Moim zdaniem to ważna umiejętność nie tylko dla pilotów czy podróżników, ale też w pracy logistyka albo spedytora. W branży transportowej i lotniczej korzysta się właśnie z takich obliczeń, planując rozkłady czy przewozy międzynarodowe – zgodnie z dobrymi praktykami zawsze najpierw liczymy czas podróży, potem uwzględniamy różnicę czasu. Dobrze jest też wiedzieć, że na biletach lotniczych zwykle podany jest czas lokalny miejsca wylotu i przylotu, co czasem potrafi zmylić osoby mniej doświadczone. Warto na co dzień zwracać na to uwagę, bo mogą się pojawić nietypowe przypadki, jak zmiana czasu na letni czy zimowy, które dodatkowo komplikują sprawę. Praktyka pokazuje, że tak proste ćwiczenia świetnie uczą orientacji w czasie na świecie.
Bardzo częstym błędem podczas rozwiązywania takich zadań jest nieuwzględnianie różnicy czasu między miastami albo błędne liczenie, kiedy tę różnicę dodać. Z mojego doświadczenia wynika, że wiele osób najpierw sumuje czas lotu z godziną wylotu, co faktycznie daje 03:10, ale zapomina wtedy doliczyć przesunięcie czasowe do Tokio, które wynosi aż 8 godzin. W efekcie można się pogubić i uzyskać zły wynik. Część osób próbuje też dodać różnicę czasu przed doliczeniem czasu lotu, co nie jest dobrą praktyką – zawsze najpierw liczymy czas trwania podróży, a dopiero potem przestawiamy zegarki zgodnie z lokalną strefą czasu miejsca docelowego. Przykładowo, jeśli ktoś odpowiada 03:10, to prawdopodobnie zignorował fakt, że czas przylotu został podany w czasie Warszawy, a nie Tokio. Odpowiedzi takie jak 18:05 czy 19:10 często pochodzą z błędnego dodawania godzin lub pomylenia kierunku przesunięcia (niektórzy zamiast dodać, odejmują te godziny albo mieszają AM z PM, co też jest typowe, zwłaszcza przy przesiadkach). W rzeczywistości, według standardów branżowych i dobrej praktyki, najpierw do godziny wylotu dodajemy całkowity czas podróży, a dopiero potem różnicę czasową pomiędzy miejscami – pomaga to uniknąć pomyłek, szczególnie jeśli w grę wchodzi przekraczanie stref czasowych lub zmiana dnia. W międzynarodowej logistyce i transporcie takie błędy mogą prowadzić do poważnych konsekwencji, jak spóźnienia, przegapienie przesiadki czy błędne planowanie transportu. Warto więc ćwiczyć takie zadania i przyjąć nawyk sprawdzania, w jakiej strefie czasowej podawane są godziny wylotu i przylotu – to oszczędza sporo nerwów i pozwala uniknąć zamieszania w podróży.