Prawidłowo obliczyłeś wymaganą minimalną liczbę stanowisk do odprawy pasażerów w terminalu promowym. Kluczowa rzecz to zrozumienie, jak wydajność stanowisk przekłada się na rzeczywisty czas obsługi całej grupy podróżnych. Zakładając, że jedno stanowisko jest w stanie odprawić jednego pasażera w 3 minuty, musimy efektywnie rozłożyć 320 pasażerów na dostępny czas 90 minut. W praktyce, łączna liczba minut roboczych to liczba stanowisk razy czas pracy (czyli np. 11 stanowisk × 90 minut = 990 minut stanowiskowych). Skoro jeden pasażer potrzebuje 3 minuty, w 990 minut możemy obsłużyć 330 osób, co przewyższa wymagane 320. Gdyby stanowisk było tylko 10, to 10 × 90 = 900 minut, czyli 900/3 = 300 pasażerów – za mało. Dlatego właśnie 11 stanowisk to absolutne minimum, żeby nie robić zatorów i nie opóźniać rejsu. W realnych terminalach często planuje się nawet rezerwę na sytuacje awaryjne, przerwy czy spowolnienia, więc moim zdaniem 11 to bezpieczne minimum zgodnie z praktyką branżową. W logistyce pasażerskiej zawsze warto mieć bufor, bo może się trafić osoba z problemem z dokumentami albo awaria sprzętu. To przykład praktycznego podejścia do zarządzania przepustowością wg standardów obsługi ruchu pasażerskiego – na lotniskach czy portach promowych liczy się nie tylko matematyka, ale i doświadczenie operacyjne. Gdyby stanowisk było mniej, ryzykujemy frustrację podróżnych i straty finansowe związane z opóźnieniami. Warto o tym pamiętać przy projektowaniu infrastruktury!
Zagadnienie minimalnej liczby stanowisk obsługi pasażerów wydaje się proste, ale właśnie tutaj pojawiają się typowe błędy myślowe. Często zakłada się, że wystarczy podzielić liczbę pasażerów przez czas pracy jednego stanowiska i zignorować ograniczenia czasowe lub specyfikę pracy równoległej. Przykładowo, jeśli ktoś wybrał 8, 9 czy 10 stanowisk, mógł pomyśleć, że każde stanowisko obsłuży wystarczająco dużą grupę w 90 minut, ale jeśli rozłożyć to na liczby – 8 stanowisk przez 90 minut daje 720 minut pracy, co przy 3 minutach na osobę wystarczy tylko na 240 pasażerów. Z 9 stanowiskami to 270 osób, a z 10 już 300, ale wciąż brakuje do wymaganych 320. Typowym błędem jest też nieuwzględnienie, że każda minuta opóźnienia może wygenerować duże koszty dla operatora terminalu, zwłaszcza gdy prom musi odpłynąć o określonej godzinie niezależnie od liczby nieodprawionych osób. Tu nie chodzi tylko o matematyczną optymalizację, ale też o dobrą praktykę obsługi klienta i zgodność z procedurami portowymi. Moim zdaniem, bardzo często w branży transportowej zapomina się o tym, że warto dodać przynajmniej jedno dodatkowe stanowisko jako bufor – nie tylko by obsłużyć wszystkich na styk, ale by zapewnić płynność w sytuacjach losowych. Z mojego doświadczenia wynika, że projektując tego typu rozwiązania trzeba zawsze przewidywać tzw. peak hour, gdzie natężenie ruchu jest najwyższe i nie ma miejsca na niedoszacowanie ilości stanowisk. Podsumowując: wybór mniejszej liczby stanowisk to najczęściej efekt niedoszacowania lub błędnego założenia pracy sekwencyjnej zamiast równoległej oraz nieuwzględnienia marginesu bezpieczeństwa, który jest standardem w nowoczesnych terminalach pasażerskich.