Polecenie „apt-get install” to w zasadzie taki standard, jeśli chodzi o instalację oprogramowania w systemach Linux z rodziny Debian, Ubuntu i pochodnych. Używanie tego narzędzia jest intuicyjne, choć czasem niektórych może przerazić wiersz poleceń. Moim zdaniem, jak już ktoś choć raz spróbuje zainstalować pakiet przez „apt-get install”, to szybko zobaczy, jak bardzo to przyspiesza codzienną pracę. W praktyce wygląda to tak: wpisujesz „sudo apt-get install nazwa_pakietu” i system automatycznie pobiera oraz instaluje wybrany program wraz z wszystkimi zależnościami – nie trzeba ręcznie szukać ani ściągać żadnych plików. To ogromna wygoda i bezpieczeństwo, bo wszystko pobiera się z oficjalnych repozytoriów, no i nie narażasz się na ściągnięcie jakiegoś trefnego pliku z internetu. Z mojego doświadczenia wynika, że praktycznie każdy administrator czy nawet zwykły użytkownik Linuksa powinien znać te podstawy. Warto też pamiętać, że od kilku lat pojawiło się polecenie „apt install”, które jest uproszczoną wersją, ale „apt-get” nadal często pojawia się w dokumentacjach, skryptach i instrukcjach branżowych. Instalacja przez „apt-get install” jest po prostu najpewniejszym i najczęściej stosowanym rozwiązaniem w środowiskach produkcyjnych – lepiej to opanować na pamięć, bo prędzej czy później się przyda. Mi nieraz uratowało skórę, kiedy musiałem na szybko dorzucić brakującą bibliotekę czy narzędzie. To podstawa pracy z tymi systemami.
Wiele osób myli polecenia używane do zarządzania oprogramowaniem w systemach Linux, zwłaszcza na początku nauki, bo faktycznie brzmią podobnie i łatwo się w tym pogubić. Warto jednak zrozumieć, co każde z proponowanych poleceń tak naprawdę znaczy i do czego służy. Zacznijmy od „apt cache” – tutaj intuicja może podpowiadać, że skoro jest „cache”, to coś się instaluje albo zarządza pakietami. W rzeczywistości takie polecenie w ogóle nie istnieje w standardowych narzędziach Debiana czy Ubuntu, więc jego użycie skończy się po prostu błędem. „get install” wygląda przekonująco, bo w końcu instalujemy, ale brakuje najważniejszego członu – „apt” lub „apt-get”. To właśnie te narzędzia odpowiadają za komunikację z repozytoriami i zarządzanie pakietami, więc polecenie bez nich nie zadziała. Zdarzyło mi się, że ktoś wpisywał samo „get install” i dziwił się, że nie działa – klasyczny błąd wynikający z nieznajomości składni. Z kolei „install” samo w sobie to nie jest polecenie systemowe w powłoce bash ani żaden popularny skrypt. System nie wie, co ma zrobić, gdy wpiszesz po prostu „install” – kończy się to komunikatem, że nie znaleziono polecenia. To częsty błąd początkujących, bo w innych systemach, np. Windows, często wywołuje się instalatory jednym słowem. Jednak w Linuksie opieramy się na menedżerach pakietów, które nie tylko instalują, ale także dbają o zależności, aktualizacje i spójność systemu. Moim zdaniem warto poświęcić chwilę na naukę poprawnej składni, bo to fundament bezpiecznej pracy z systemem. Pominięcie odpowiedniej komendy lub używanie nieistniejących poleceń najczęściej kończy się frustracją i stratą czasu. Najlepsza praktyka to korzystanie z dokumentacji i sprawdzonej wiedzy, bo internet pełen jest błędnych porad – szczególnie, jeśli chodzi o administrację Linuksem.