Adresacja sieciowa to coś, co potrafi naprawdę namieszać na początku, ale w praktyce to podstawa przy konfiguracji sieci – zwłaszcza jak zaczynasz bawić się maskami podsieci. W przypadku adresu 192.150.160.0/26 mamy maskę 255.255.255.192, czyli 6 bitów na hosty w ostatnim oktecie. To daje w sumie 64 adresy IP w tej podsieci (od 0 do 63). Ale tylko adresy od 192.150.160.1 do 192.150.160.62 nadają się na urządzenia, bo pierwszy (z końcówką .0) to adres sieci, a ostatni (z końcówką .63) to adres rozgłoszeniowy (broadcastowy). To standardowo przyjęte we wszystkich sieciach IPv4. Moim zdaniem dobrze to sobie rozrysować na kartce, szczególnie jeśli chcesz uniknąć wpadki przy większych projektach. W praktyce, np. jak konfigurujesz routery, serwery DHCP czy firewalle – zawsze pilnuj, żeby nie przypisać urządzeniom adresu sieci ani broadcast, bo wtedy mogą pojawić się trudne do wyłapania błędy. Często spotykam się z sytuacją, gdzie ktoś korzysta z całego zakresu, nie zwraca uwagi na te dwa specjalne adresy i potem coś nie działa. Z mojej perspektywy to taka podstawowa wiedza, którą każdy administrator czy technik IT powinien mieć w małym palcu. Warto też pamiętać, że takie podejście jest zgodne z RFC 950, gdzie określono te zasady. Praktyka pokazuje, że dobrze znać te reguły chociażby po to, żeby automatycznie wiedzieć, jaki zakres możesz wpisać np. w konfiguracji serwera DHCP, bez ryzyka, że coś przestanie działać.
Praca z adresacją podsieci bywa myląca i często wynika to z nieznajomości zasad podziału adresów na sieć, hosty oraz broadcast. Czasem można popaść w pułapkę myślenia, że cały zakres adresów od początku do końca podsieci nadaje się do przypisania urządzeniom, ale w praktyce tak nie jest. Przykładowo, adres 192.150.160.0/26 to 64 adresy, jednak pierwszy z nich (czyli .0) jest zarezerwowany jako adres samej sieci, a ostatni (.63) jako adres rozgłoszeniowy, tzw. broadcast. Próba przypisania tych adresów do urządzeń końcowych często kończy się problemami – urządzenia nie odpowiadają, pojawiają się błędy w komunikacji lub sieć zachowuje się nieprzewidywalnie. W praktyce, np. podczas konfiguracji serwera DHCP czy podsieci VLAN, bardzo ważne jest świadome wyznaczenie zakresu dostępnych adresów IP. Częstym błędem jest także przyjęcie, że zakres hostów sięga aż do .127 lub .128, czyli przekracza maskę /26. To wynika z pomylenia maski podsieci (26 bitów) z np. maską /25 czy /24, gdzie zakresy są zupełnie inne i liczba możliwych hostów rośnie dwukrotnie lub czterokrotnie. Szczególnie łatwo się pomylić, gdy nie przelicza się dokładnie wartości dziesiętnych na binarne – warto zawsze sprawdzić, ile adresów daje dana maska i gdzie wypadają granice podsieci. Z mojego doświadczenia wynika, że najlepszą metodą, żeby nie pomylić się w praktyce, jest rozpisanie sobie na kartce, gdzie wypadają adresy specjalne i dopiero wtedy planowanie urządzeń. W sieciach profesjonalnych takie błędy mogą być kosztowne – i pod względem czasu, i pod względem bezpieczeństwa. Dobrą praktyką, zalecaną np. w dokumentacji Cisco czy w RFC 950 i nowszych, jest zawsze rezerwowanie adresu sieci i broadcast oraz korzystanie wyłącznie z zakresu hostów, czyli od pierwszego wolnego do przedostatniego adresu. Pilnowanie tych zasad pozwala uniknąć wielu niepotrzebnych kłopotów.