Fale mózgowe, takie jak alfa, beta, gamma, delta i theta, są zapisywane przy użyciu elektroencefalogramu, czyli EEG. To jest standardowa metoda monitorowania aktywności elektrycznej mózgu. W praktyce EEG wykorzystuje się do diagnozowania różnych schorzeń neurologicznych, np. padaczki, zaburzeń snu, czy też uszkodzeń mózgu po urazach. Osobiście uważam, że EEG jest jednym z ciekawszych narzędzi w neurofizjologii, bo pozwala zobaczyć dosłownie pracę mózgu na żywo. Z mojego doświadczenia wynika, że interpretacja fal wymaga trochę wprawy – np. fale alfa najczęściej pojawiają się u relaksujących się osób z zamkniętymi oczami, a beta dominują podczas aktywności umysłowej czy stresu. Fale theta i delta są charakterystyczne dla głębokiego snu albo niektórych zaburzeń. EEG jest też wykorzystywane w badaniach naukowych, np. przy mapowaniu funkcjonalnym kory mózgowej. W praktyce klinicznej elektroencefalografia jest absolutnym standardem, a jej wyniki pomagają lekarzom podjąć decyzje terapeutyczne. Warto pamiętać, że żadne inne badanie z listy nie zarejestruje tych fal – to taka wiedza, która serio przydaje się, jeśli pracuje się w ochronie zdrowia albo naukach o człowieku.
Wiele osób myli elektroencefalogram z innymi badaniami, które również wykorzystują elektrody lub rejestrują sygnały z ciała, ale ich przeznaczenie jest zupełnie inne. Elektrokardiogram (EKG) służy do rejestrowania aktywności elektrycznej serca, czyli pozwala wykrywać zaburzenia rytmu, zawały czy inne choroby układu krążenia, ale absolutnie nie pokazuje pracy mózgu ani fal mózgowych – tu jest inny rodzaj sygnału, inna lokalizacja elektrod i całkiem inne parametry techniczne. Scyntygram to z kolei badanie izotopowe, w którym do organizmu wprowadza się radioznacznik, a potem kamera gamma rejestruje jego rozkład w tkankach, np. przy diagnostyce nowotworów czy chorób kości – tutaj nie chodzi o fale elektryczne, tylko promieniowanie i obrazowanie narządów. Renogram natomiast to szczególny rodzaj scyntygrafii, który koncentruje się na badaniu funkcji nerek, śledzi się jak radioznacznik jest filtrowany przez nerki, żeby ocenić ich wydolność. Każde z tych badań ma swoje miejsce w diagnostyce, ale tylko elektroencefalografia pozwala na analizę charakterystycznych fal mózgowych. Najczęstszy błąd to założenie, że skoro badanie ma w nazwie „elektro-”, to dotyczy automatycznie mózgu, a to nie jest prawda – istotny jest nie tylko sam sprzęt, ale i to, jaki narząd oraz jakie procesy rejestrujemy. Moim zdaniem warto dobrze zapamiętać te różnice, bo w praktyce zawodowej takie nieporozumienia mogą prowadzić do poważnych błędów diagnostycznych.