EEG, czyli elektroencefalografia, to rzeczywiście zapis elektrycznej aktywności mózgu, który wykorzystuje się w wielu dziedzinach, od neurologii po psychologię. W praktyce wygląda to tak, że na skórę głowy pacjenta nakłada się elektrody, które rejestrują zmiany potencjałów elektrycznych powstających podczas pracy neuronów w mózgu. Wynik tego badania to wykres fal mózgowych – takich jak alfa, beta, delta czy theta. Najczęściej EEG stosuje się przy diagnostyce padaczki, śpiączek, różnych zaburzeń snu albo nawet przy sprawdzaniu głębokości narkozy. Moim zdaniem to jedno z bardziej uniwersalnych narzędzi we współczesnej medycynie – nieinwazyjne, szybkie i naprawdę często ratuje skórę, gdy diagnoza jest niejasna. Fachowcy trzymają się przy tym określonych wytycznych – jak np. systemu 10-20 do rozmieszczania elektrod na głowie, żeby wyniki były powtarzalne i wiarygodne. Z mojego doświadczenia wynika też, że coraz częściej EEG łączy się z nowymi technikami analizy danych, jak machine learning, co otwiera kolejne drzwi do lepszego rozumienia pracy mózgu. No i warto dodać, że skrót EEG to już światowy standard, więc w każdym szpitalu czy laboratorium rozumieją, o co chodzi.
Patrząc na dostępne opcje odpowiedzi, można się łatwo pomylić, bo każda z nich rzeczywiście jest związana z jakimś badaniem medycznym i brzmi dość podobnie. EOG to skrót od elektrookulografii, czyli badania, które rejestruje ruchy gałek ocznych na podstawie zmian potencjału elektrycznego wokół oczu, nie ma jednak nic wspólnego z bezpośrednią rejestracją aktywności mózgu. EOG przydaje się na przykład w badaniach snu albo w okulistyce, ale jeśli chodzi o analizę fal mózgowych, to raczej zupełnie nie ten kierunek. KTG, czyli kardiotokografia, to standardowe badanie w ginekologii i położnictwie, służące do monitorowania akcji serca płodu i skurczy macicy – nie dotyczy układu nerwowego ani mózgu, chociaż spotykam się czasem z myleniem tych skrótów przez osoby niezwiązane z branżą. UKG, natomiast, to badanie ultrasonokardiograficzne – popularne echo serca, wykorzystywane głównie do oceny budowy i pracy serca zarówno u dzieci, jak i u dorosłych. To badanie obrazowe, bazujące na ultradźwiękach, więc zupełnie inna bajka niż rejestracja potencjałów elektrycznych. Typowym błędem jest tu właśnie takie skracanie: ktoś widzi „E” (elektryczny) albo „K” (kardio) i zakłada, że chodzi o badanie mózgowe. W praktyce, jeśli chodzi o zapis aktywności elektrycznej mózgu, to jedyną poprawną i powszechnie uznawaną metodą jest EEG, co potwierdzają podręczniki neurologii oraz wytyczne Polskiego Towarzystwa Neurofizjologii Klinicznej. Warto więc rozróżniać te skróty i nie dać się złapać na pozorne podobieństwa, bo w diagnostyce precyzja naprawdę ma znaczenie.