Promieniowanie alfa, czyli promieniowanie α, to tak naprawdę cząstki zbudowane z dwóch protonów i dwóch neutronów – wygląda to po prostu jak jądro helu. Ich masa jest całkiem spora jak na świat mikro, a przez to przenikliwość w środowisku jest bardzo mała. W praktyce, te cząstki są zatrzymywane już przez naskórek człowieka, a nawet zwykłą kartkę papieru (szczerze, czasem nawet nie przebiją jej). To sprawia, że zewnętrzne promieniowanie alfa nie zagraża naszym organom wewnętrznym, bo nie przechodzi przez skórę – i to jest bardzo ważna rzecz w praktyce zawodowej, np. w laboratoriach czy przemyśle. Jednak warto wiedzieć, że jeśli materiał emitujący promieniowanie alfa dostanie się do organizmu (np. przez wdychanie czy jedzenie), staje się wyjątkowo niebezpieczny, bo wewnątrz ciała nie chroni nas już warstwa skóry. To dlatego w laboratoriach zaleca się szczególną ostrożność przy pracy z izotopami alfa – stosowanie zamkniętych układów, dygestoriów, odzieży ochronnej i przestrzeganie wszelkich procedur BHP. Z mojego doświadczenia, o promieniowaniu alfa i jego zatrzymywaniu się na naskórku zawsze się mówi podczas szkoleń radiologicznych, bo to taki typowy „wyjątek od reguły” – na zewnątrz niegroźne, wewnątrz ekstremalnie szkodliwe. Warto to zapamiętać, bo w praktyce w ochronie radiologicznej ten paradoks często decyduje o projektowaniu zabezpieczeń i standardów pracy.
Promieniowanie beta i gamma, chociaż też należą do promieniowania jonizującego, mają zupełnie inną charakterystykę działania i przenikania przez tkanki niż promieniowanie alfa. Promieniowanie beta (czyli elektrony lub pozytony emitowane z jądra atomowego) może przebić się przez naskórek – jego zasięg w tkance to nawet kilka milimetrów, a czasem i więcej, w zależności od energii. Dlatego w praktyce, jeśli mamy do czynienia z izotopami beta, ochrona skóry (np. rękawiczki, ekrany z pleksi) jest kluczowa, bo w odróżnieniu od alfa, promieniowanie beta może wywołać poparzenia i zmiany nowotworowe nawet bez kontaktu wewnętrznego. Promieniowanie gamma to z kolei fotony o dużej energii, których przenikliwość jest największa spośród typowych promieniowań jądrowych – przechodzą przez skórę, mięśnie i nawet grube warstwy betonu, dlatego ochrona przed gamma to temat rzeka: wymagane są specjalne ekrany ołowiane lub betonowe i ścisłe przestrzeganie zasad BHP. Co do odpowiedzi „e” – nie jest to standardowe oznaczenie żadnego z głównych rodzajów promieniowania jonizującego. Czasem przez „e” ktoś myśli o elektronach (czyli promieniowaniu beta), ale to już pomyłka w nazewnictwie. Typowym błędem jest założenie, że beta albo gamma nie docierają do głębszych tkanek, bo są „słabe” – praktyka pokazuje, że nawet niskiej energii beta może być groźne dla skóry, a gamma to temat na zupełnie inną skalę zagrożenia. Moim zdaniem, żeby nie popełniać takich pomyłek, warto zapamiętać zasadę: tylko promieniowanie alfa jest całkowicie zatrzymywane na poziomie naskórka i nie przenika dalej, póki nie dostanie się do organizmu.