To, co widzisz na zdjęciu, to właśnie głowica USG, fachowo zwana też sondą ultrasonograficzną. Jest to jeden z podstawowych elementów każdego aparatu do ultrasonografii – bez niej nie byłoby możliwe wykonanie badania USG, które dziś jest właściwie standardem w diagnostyce obrazowej. Głowice mają różne kształty i częstotliwości – ta na zdjęciu wygląda mi na typową głowicę konweksową, używaną np. w badaniach jamy brzusznej. Działa to tak, że głowica wysyła fale ultradźwiękowe, które odbijają się od tkanek, a potem na tej podstawie komputer tworzy obraz narządów. W praktyce spotkasz się z tym urządzeniem niemal w każdym szpitalu, przychodni czy gabinecie ginekologicznym. Zgodnie z dobrymi praktykami zawsze używa się do głowicy specjalnego żelu, żeby fale ultradźwiękowe lepiej przechodziły przez skórę – czasem ludzie zapominają o tym, a to kluczowy krok. Moim zdaniem, umiejętność rozpoznawania różnych typów głowic i dobrania ich do konkretnego badania to podstawa pracy z ultrasonografem. Warto pamiętać, że nowoczesne głowice są bardzo czułe, więc trzeba się z nimi obchodzić delikatnie – upadek potrafi je rozstroić i już nie będą dawały wiarygodnych obrazów.
Rozpoznanie urządzeń medycznych na pierwszy rzut oka bywa podchwytliwe, zwłaszcza gdy nie miało się okazji pracować z nimi na co dzień. Na zdjęciu łatwo pomylić głowicę USG z innymi elementami aparatury diagnostycznej czy ratowniczej, ale diabeł tkwi w szczegółach. Sonda TOCO, choć też ma zaokrąglony kształt i czasem występuje w zestawie z innymi czujnikami na porodówce, służy do zupełnie czego innego – mierzy ona skurcze macicy podczas porodu i nie wykorzystuje ultradźwięków, tylko lekki nacisk na brzuch. Elektroda AED natomiast to zdecydowanie inna bajka – jest to element defibrylatora, który przykłada się do klatki piersiowej pacjenta, zwykle ma płaski, żelowy spód i zupełnie inną konstrukcję, bo musi zapewnić odpowiedni styk z ciałem i przewodzić prąd podczas reanimacji. Lampa SOLLUX, która czasem pojawia się w gabinetach fizjoterapeutycznych, służy do naświetlania światłem podczerwonym i wygląda zupełnie inaczej – to klasyczna lampa z żarówką i kloszem, żadnych sond czy głowic. Typowym błędem jest sugerowanie się tylko kształtem obudowy albo obecnością przycisków – tu liczy się przeznaczenie urządzenia oraz technologia, z jakiej korzysta. Moim zdaniem, brak znajomości charakterystycznych cech głowicy USG, takich jak obecność oznaczenia częstotliwości i specyficzny wydłużony kształt, jest najczęstszą przyczyną pomyłek. Zawsze warto pamiętać, że sprzęt medyczny jest projektowany bardzo celowo – elementy do obrazowania będą inne niż te do monitorowania pracy serca czy terapii światłem. Kluczowa w praktyce jest umiejętność szybkiego identyfikowania urządzeń, bo od tego zależy bezpieczeństwo i skuteczność działań medycznych.