Uziemiona mata antystatyczna to absolutna podstawa pracy z układami CMOS – i nie tylko zresztą. Wszelkie układy elektroniczne o dużej czułości, a zwłaszcza półprzewodniki typu CMOS, są potwornie wrażliwe na wyładowania elektrostatyczne (ESD). Najmniejsze, nawet niewyczuwalne dla człowieka wyładowanie, potrafi uszkodzić strukturę krzemową i to w taki sposób, że uszkodzenie może ujawnić się dopiero po jakimś czasie, co jest szczególnie irytujące w serwisie lub produkcji. Dlatego branża wymaga stosowania stanowisk ESD, czyli właśnie mat antystatycznych z dobrym uziemieniem, opasek na nadgarstek czy specjalnego obuwia. Samo zabezpieczenie nadprądowe czy różnicówka chronią urządzenia i ludzi przed zupełnie innym zagrożeniem – prądem zwarciowym albo porażeniem, a nie wyładowaniem statycznym. Ciekawostka: nawet zwykła folia plastikowa, którą czasem nieopatrznie położysz na stole, potrafi naładować się do kilku tysięcy woltów! W praktyce zawsze warto sprawdzić, czy mata jest czysta i nieuszkodzona oraz czy ma sprawne połączenie z uziemieniem – to niby banał, ale czasem maty po latach są już tylko atrapą. Z mojego doświadczenia wynika, że w dobrze prowadzonych warsztatach nigdy nie lekceważy się tematu ESD nawet przy najprostszych czynnościach serwisowych. W standardach IPC czy normach BHP stanowiska ESD to żelazny obowiązek, a nie wymysł przesadnych elektroników.
Wiele osób podchodzi do zabezpieczeń na stanowisku montażowym wyłącznie przez pryzmat ochrony przed prądem, co nie do końca oddaje specyfikę pracy z elektroniką CMOS. Zabezpieczenie nadprądowe jest istotne dla ochrony instalacji elektrycznej, zapobiega skutkom zwarć czy przeciążeń, ale nie chroni w ogóle wrażliwych półprzewodników przed wyładowaniami elektrostatycznymi. Różnicówka, czyli zabezpieczenie różnicowo-prądowe, to sprzęt stosowany przede wszystkim z myślą o ochronie życia i zdrowia użytkownika na wypadek porażenia. Chroni ludzi, a nie elektronikę, i nie wpływa na zagrożenie ESD na stanowisku pracy. Wyciąg oparów z filtrem węglowym to świetne rozwiązanie przy lutowaniu, zwłaszcza z użyciem topników albo cyny z ołowiem, chroni przed wdychaniem szkodliwych związków, ale nie ma żadnego wpływu na bezpieczeństwo elementów CMOS. Typowym błędem jest utożsamianie ogólnych zabezpieczeń elektrycznych lub BHP z wymaganiami specyficznymi dla układów o podwyższonej wrażliwości na ESD. Z mojego doświadczenia wynika, że nawet doświadczeni montażyści czasem zapominają o zagrożeniu statycznym i skupiają się na aspektach prądowych, co bywa kosztowne w skutkach. Dlatego zawsze powtarza się w branży: do CMOS potrzebne są zabezpieczenia antystatyczne – maty, opaski, odzież ESD, a nie tylko typowe wyłączniki czy filtry. Praca bez maty antystatycznej na stanowisku montażowym z układami CMOS to proszenie się o kłopoty i możliwe, choć niewidoczne od razu uszkodzenia komponentów, które później trudno jednoznacznie zdiagnozować.