Filtr 50 Hz w elektrokardiografie to jeden z tych elementów, bez których trudno sobie wyobrazić nowoczesne badanie EKG. Główne zadanie tego filtra polega na eliminowaniu zakłóceń pochodzących z sieci elektrycznej, czyli tak zwanych zakłóceń sieciowych (ang. power line interference). W Polsce, jak i w całej Europie, częstotliwość sieci wynosi właśnie 50 Hz, więc jeśli w przewodach, kablach czy nawet w pomieszczeniu pojawi się pole elektromagnetyczne o tej charakterystyce, może to mocno zakłócić przebieg rejestrowanego sygnału EKG. Z mojego doświadczenia wynika, że bez tego filtra na wydruku EKG często pojawia się charakterystyczny „szum”, który potrafi skutecznie utrudnić interpretację wyniku, zwłaszcza przy słabszych sygnałach pacjentów. Stosowanie filtra 50 Hz jest uznawane za dobrą praktykę w diagnostyce kardiologicznej — zarówno w szpitalach, jak i gabinetach prywatnych. Standardy, takie jak zalecenia European Society of Cardiology, wręcz sugerują, by włączać filtr 50 Hz podczas rejestracji sygnału, by nie dopuścić do błędnej interpretacji z powodu artefaktów sieciowych. Czasem zdarza się, że zakłócenia te są mylone z arytmiami lub innymi patologiami, szczególnie przez mniej doświadczonych użytkowników. Filtr 50 Hz nie wpływa znacząco na ważne fragmenty sygnału EKG (np. zespół QRS), dzięki czemu nie tracimy cennych informacji diagnostycznych. W praktyce, jeśli zauważysz na ekranie lub wydruku regularne zafalowania o odstępie 0,02 sekundy (czyli właśnie 50 razy na sekundę), to prawie na pewno pochodzi to od sieci i właśnie taki filtr rozwiązuje ten problem. Nie każdy filtr tak dobrze sobie z tym radzi — filtry mięśniowe czy antydriftowe mają zupełnie inne zadania.
Wydaje się, że odpowiedzi inne niż „sieciowe” mogą być mylące, bo w praktyce każdy filtr w elektrokardiografie ma bardzo konkretne zadanie związane z charakterystyką zakłóceń. Filtr 35 Hz bywa wykorzystywany głównie do eliminowania wyższych częstotliwości, które często wynikają z napięcia mięśniowego pacjenta – stąd czasem mówi się o „filtrze mięśniowym”. Jednak zakłócenia te mają zupełnie inny charakter niż szumy pochodzące z instalacji elektrycznej – są bardziej zmienne, skokowe, a ich amplituda często zmienia się w czasie. Wskazanie filtra 50 Hz jako eliminującego zakłócenia mięśniowe to taki dość powszechny błąd początkujących, bo rzeczywiście oba te typy zakłóceń objawiają się na wydruku jako zakłócenia, ale ich źródło i częstotliwość są inne. Z kolei filtry antydriftowe, które czasem nazywa się także filtrami wolnozmiennymi, odpowiadają za eliminowanie dryftu i powolnych zmian napięcia – na przykład gdy elektrody tracą kontakt ze skórą lub pacjent się rusza. Takie zmiany mają bardzo niską częstotliwość, zazwyczaj rzędu poniżej 0,5 Hz, i filtr 50 Hz w żaden sposób ich nie wyeliminuje – do tego są po prostu za szybkie. Bardzo często spotykam się z myleniem pojęć: ktoś myśli, że „filtr szybkozmienny” usuwa wszystko, co jest szybkie, a 50 Hz to przecież częstotliwość, która może wydawać się wysoka, ale w praktyce sieciowa. W rzeczywistości filtry 50 Hz są projektowane tak, by tłumić bardzo wąski zakres właśnie wokół tej konkretnej częstotliwości, bo to właśnie ona jest odpowiedzialna za większość zakłóceń pochodzących z zasilania w Europie. Warto pamiętać, że błędne stosowanie filtrów albo wybór nieodpowiedniego do danego typu zakłóceń może zniekształcić sygnał EKG i wprowadzić zamieszanie w interpretacji. Moim zdaniem, znając źródła zakłóceń i funkcje filtrów, łatwiej dobrać sprzęt, ustawić parametry i uzyskać czytelne, wartościowe zapisy.