Netstat to jedno z tych narzędzi, które naprawdę warto znać, jeśli chodzi o sprawdzanie dostępności portów w systemie operacyjnym. Moim zdaniem, bez niego ciężko byłoby szybko ogarnąć, co się dzieje na poziomie komunikacji sieciowej. Netstat pozwala zobaczyć, które porty są obecnie otwarte, jakie programy ich używają oraz na jakie adresy nasłuchują. W praktyce wygląda to tak, że jeśli masz zainstalować jakieś oprogramowanie pośrednie (np. serwer bazodanowy albo aplikację middleware), to najpierw sprawdzasz, czy wymagany port nie jest już zajęty przez inny proces. Wpisujesz „netstat -a” albo „netstat -an” w konsoli i widzisz pełną listę aktywnych portów, zarówno TCP, jak i UDP. To bardzo pomaga uniknąć konfliktów, które później mogą prowadzić do dziwnych błędów czy braku komunikacji między usługami. Branżowe dobre praktyki wyraźnie mówią, że należy się upewnić, iż porty wymagane do działania nowego oprogramowania są wolne lub odpowiednio przekonfigurowane. Z mojego doświadczenia wynika, że netstat jest też niezastąpiony podczas analizy problemów z nieautoryzowanymi połączeniami albo diagnostyki wydajności. W wielu firmach to podstawa przy wdrażaniu i utrzymaniu systemów medycznych czy innych środowisk krytycznych. Warto też wiedzieć, że netstat jest dostępny niezależnie od wersji systemu Windows, a podobne narzędzia działają na Linuxie, więc ta wiedza przydaje się praktycznie wszędzie.
Wybierając narzędzie do sprawdzania dostępności portów w systemie operacyjnym, łatwo pomylić się, bo większość popularnych poleceń sieciowych wydaje się podobna. Jednak każde z nich jest zaprojektowane do czegoś innego i nie każde pozwoli realnie ocenić, czy port jest dostępny dla nowego oprogramowania. Ipconfig to polecenie, które głównie służy do wyświetlania informacji o konfiguracji sieciowej komputera: adresy IP, maski podsieci, brama domyślna. Nie ma żadnych funkcji związanych z analizą portów czy nasłuchujących usług. Moim zdaniem, to częsty błąd – mylić konfigurację interfejsu z diagnostyką portów, ale te zagadnienia są zupełnie od siebie odseparowane. Tracert to narzędzie do śledzenia trasy pakietów w sieci IP, pokazuje przez jakie routery przechodzi pakiet do wskazanego hosta. Używa w tym celu komunikatów ICMP, nie analizuje bezpośrednio portów ani nie powie nam, czy dany port jest wolny lub zajęty przez inny proces. Ping natomiast sprawdza podstawową łączność z danym adresem IP w sieci – to taki szybki sposób, żeby sprawdzić, czy komputer „odpowiada” na ICMP Echo Request – ale nie daje żadnej informacji o stanie portów ani uruchomionych usługach. Z mojego doświadczenia wynika, że wiele osób kieruje się nazwą polecenia i wybiera ping lub tracert, bo są najbardziej znane, ale w rzeczywistości te narzędzia nie zapewnią informacji o tym, czy port jest zajęty. W praktyce, jeśli nie chcesz ryzykować konfliktów pomiędzy aplikacjami lub szukasz przyczyny problemów z połączeniami, zawsze warto sięgnąć po narzędzia, które pokazują aktywne porty, takie jak netstat. Tylko one pozwalają ustalić, czy port jest obecnie używany przez jakiś proces czy jest wolny do użycia przez instalowane oprogramowanie. Stosowanie innych poleceń do tego celu to częsty błąd i może prowadzić do niepotrzebnej frustracji podczas wdrażania systemów. Warto więc dobrze znać ich przeznaczenie i stosować zgodnie z praktyką branżową.