RAID 1 to tak naprawdę najprostszy i najczęściej spotykany sposób na zabezpieczenie danych w środowiskach, gdzie kluczowa jest niezawodność, a niekoniecznie wydajność czy oszczędność miejsca. Działanie RAID 1 opiera się na tzw. mirroringu, czyli lustrzanym zapisie – wszystkie dane są zapisywane jednocześnie na dwóch (lub więcej, jeśli kontroler pozwala) identycznych dyskach. Dzięki temu nawet jeśli jeden z dysków nagle padnie, system praktycznie bez przerwy dalej działa na kopii znajdującej się na pozostałym sprawnym dysku. Moim zdaniem to bardzo rozsądny wybór zwłaszcza dla baz danych czy systemów księgowych, gdzie utrata chociażby kilkudziesięciu minut pracy to już realna strata. Oczywiście, RAID 1 nie chroni przed wszystkimi zagrożeniami – gdyby np. zasilacz spalił wszystkie dyski naraz, nic nie pomoże – ale na typowe awarie sprzętowe to bardzo skuteczna ochrona. Dobrą praktyką IT jest łączyć RAID 1 z regularnym backupem na zewnętrzny nośnik, bo samo powielanie dysków nie zabezpiecza przed błędami użytkownika czy atakiem ransomware. Warto dodać, że RAID 1 pozwala na tzw. hot swap, czyli wymianę uszkodzonego dysku nawet bez wyłączania serwera – co w serwerowniach jest absolutnie nieocenione. Dla mnie, jeśli priorytetem jest bezpieczeństwo i prostota zarządzania, RAID 1 zawsze będzie jednym z najważniejszych rozwiązań.
Przy pytaniach o RAID łatwo się pomylić, bo oznaczenia bywają naprawdę mylące, a cała ta numeracja nie jest zbyt intuicyjna. RAID 0 jest pod tym względem wręcz zwodniczy – daje bardzo wysoką wydajność, bo rozdziela dane na dwa lub więcej dysków (striping), ale kompletnie nie chroni przed awarią, wręcz przeciwnie: jak padnie jeden dysk, wszystko przepada. Niektórzy sądzą, że RAID 0 może być jakimś zabezpieczeniem, bo używamy wielu dysków, ale to typowy błąd – tu nie ma ani redundancji, ani kopii zapasowej. RAID 5 i RAID 6 to już trochę bardziej zaawansowane układy. RAID 5 pozwala na utrzymanie danych jeśli padnie jeden dysk – wykorzystuje sumy kontrolne (parity), ale jeśli wypadną dwa dyski naraz, niestety, cała macierz jest do odtworzenia z backupu. RAID 6 posuwa się krok dalej: pozwala na awarię dwóch dysków, bo przechowuje dwa bloki parzystości, więc daje wyższą odporność, ale i tak nie spełnia warunku, że dopuszczalna jest utrata wszystkich poza jednym. Z mojego doświadczenia, właśnie takie niuanse są najczęstszym powodem złego wyboru macierzy – ludzie skupiają się na liczbie dysków, a nie na faktycznym poziomie bezpieczeństwa. W praktyce tylko RAID 1 (mirror) zapewnia sytuację, gdzie przeżyje nawet wtedy, gdy zostanie tylko jeden sprawny dysk. Oczywiście, każdy układ ma swoje zastosowanie i nie ma jednego uniwersalnego rozwiązania, ale jeśli ktoś chce najprostszą, sprzętową ochronę przed utratą danych z powodu padnięcia dysku – RAID 1 jest najlepszym wyborem. Warto pamiętać, że nawet najlepsza macierz nie zastąpi regularnych kopii zapasowych i nie zabezpieczy przed błędami aplikacji czy wirusami.