Prawidłowo wskazana odpowiedź opiera się na kluczowym parametrze, jakim jest czas dostępu do danych. W praktyce to właśnie ten czas w największym stopniu wpływa na odczuwalną szybkość pracy komputera – szczególnie przy uruchamianiu systemu, ładowaniu aplikacji czy pracy z dużą ilością plików. SSD, czyli dyski półprzewodnikowe, charakteryzują się czasem dostępu rzędu 0,1 ms, co w porównaniu z 5,5-8 ms dla dysków HDD jest wynikiem nieporównywalnie lepszym. To oznacza, że praktycznie każda operacja na plikach odbywa się prawie natychmiastowo. W realnych zastosowaniach, takich jak montaż wideo, programowanie, czy nawet zwykłe korzystanie z przeglądarki, SSD po prostu nie mają sobie równych. Z mojego doświadczenia wynika, że nawet w starszych komputerach wymiana HDD na SSD potrafi sprawić, że sprzęt dostaje drugie życie. Warto też zauważyć, że standardy branżowe, takie jak zalecenia Microsoft czy producentów serwerów, jasno wskazują SSD jako optymalne rozwiązanie wszędzie tam, gdzie liczy się szybkość dostępu do danych. Oczywiście SSD mają też inne zalety – są mniej awaryjne, mniej prądożerne, no ale to właśnie szybkość jest tu kluczowa. W sumie, jeśli komuś zależy na przyspieszeniu pracy komputera w codziennych zastosowaniach, SSD to wybór numer jeden – i tego raczej nic już nie zmieni.
Wybierając między dyskiem SSD a HDD, często pojawiają się różne błędne przekonania dotyczące parametrów technicznych i ich wpływu na wydajność pracy komputera. Jednym z częstszych nieporozumień jest przecenianie znaczenia poboru mocy w odniesieniu do szybkości działania systemu – oczywiście energooszczędność jest ważna, ale nie przekłada się bezpośrednio na szybkość pracy komputera. Podobnie czas pracy procesora czy czas oczekiwania na operacje wejścia/wyjścia (i/o) – tu kluczowa jest optymalizacja czasu dostępu do danych. Tradycyjne dyski HDD, mimo że czasem mają niższy koszt zakupu i w niektórych przypadkach większą pojemność, przegrywają z SSD właśnie przez powolną mechanikę – głowice muszą fizycznie przemieszczać się po talerzach, a to generuje opóźnienia rzędu kilku milisekund. W praktyce, nawet jeśli procesor czeka na i/o trochę krócej czy dłużej, i tak to SSD umożliwia niemal natychmiastowy dostęp do plików i sprawia, że system reaguje szybciej. Często spotyka się też mylne rozumowanie, jakoby pobór mocy decydował o wydajności – to raczej aspekt ważny przy projektowaniu dużych serwerowni albo w laptopach, ale nie wpływa wprost na to, jak komputer szybko uruchomi program czy skopiuje plik. W branży IT, zgodnie z praktykami np. administratorów czy integratorów systemów, to właśnie czas dostępu i wydajność IO są najważniejsze. Moim zdaniem podstawowy błąd polega na ignorowaniu tej zależności – szybkość działania komputera nie zależy od poboru energii czy czasu procesora, tylko od tego, jak szybko pamięć masowa dostarcza dane do systemu.