Zjawisko zmiany częstotliwości fali odbitej od poruszającego się obiektu to tzw. efekt Dopplera i to właśnie na nim w dużej mierze opiera się echokardiografia. Często się o tym nie mówi na lekcjach, ale dla praktyka medycznego albo technika to naprawdę fundamentalna sprawa – bo dzięki temu można zobaczyć nie tylko kształt i ruchy serca, ale też prędkość przepływu krwi przez jamy i zastawki. Echokardiograf, poza klasycznym obrazowaniem 2D, może mierzyć prędkości dzięki tzw. Dopplerowi kolorowemu albo spektralnemu i na tej podstawie lekarz od razu widzi gdzie są na przykład zwężenia naczyń czy cofanie się krwi (niedomykalność zastawek). W praktyce na oddziale kardiologicznym to jedno z podstawowych badań nie tylko diagnostycznych, ale też monitorujących efekty leczenia. Warto wiedzieć, że to bardzo nowoczesna technologia, która cały czas się rozwija – pojawiają się coraz lepsze algorytmy, a nawet systemy AI wspomagające ocenę przepływów. Moim zdaniem, znajomość efektu Dopplera i jego medycznych zastosowań jest bardzo ceniona, bo otwiera drzwi do pracy z nowoczesnym sprzętem i w ogóle daje poczucie, że rozumiemy jak działa współczesna diagnostyka obrazowa. Branża wymaga, żeby nie tylko wiedzieć „co” się widzi na ekranie, ale też „dlaczego” ten obraz tak wygląda – no i efekt Dopplera to podstawa w tej układance.
Wiele osób myli pojęcia związane z diagnostyką kardiologiczną, bo nazwy bywają trochę podobne, a każdy z tych testów bada coś zupełnie innego i w innym zakresie wykorzystuje zjawiska fizyczne. Fonokardiografia polega na zapisie dźwięków pracy serca – wykorzystuje mikrofony i analizę akustyczną, ale nie ma tu nic wspólnego ze zmianą częstotliwości odbitej fali, czyli z efektem Dopplera. Elektrokardiografia z kolei to analiza zmian potencjałów elektrycznych wytwarzanych przez mięsień sercowy – tu mamy elektrody i rejestrację sygnałów bioelektrycznych, a nie fal ultradźwiękowych. Angiografia, choć brzmi dość technicznie, polega głównie na obrazowaniu naczyń krwionośnych po podaniu środka kontrastowego, zazwyczaj z użyciem promieniowania rentgenowskiego – nie wykorzystuje się tu ultradźwięków ani Dopplera. Typowym błędem jest utożsamianie wszystkich tych badań z jakimś „obrazowaniem serca”, a w rzeczywistości każde opiera się na zupełnie innych zasadach fizycznych. Z mojej perspektywy, najczęściej powtarzany błąd to przekonanie, że wszędzie gdzie jest „-grafia”, tam używa się fal ultradźwiękowych i efektu Dopplera, ale to nieprawda. Echokardiografia wyróżnia się tym, że daje zarówno obraz anatomiczny, jak i dynamiczny przepływów, i to właśnie dzięki zjawisku Dopplera, które jest zupełnie nieobecne w wymienionych pozostałych badaniach. Jeśli ktoś chce być pewny swojej wiedzy, dobrze jest zapamiętać, że tylko w diagnostyce ultradźwiękowej (zwłaszcza w badaniach serca i naczyń) analizuje się zmiany częstotliwości odbitej fali, bo tylko tam ma to praktyczny sens i realny wpływ na rozpoznanie chorób.