Prawidłowo wskazana maska termoplastyczna to w radioterapii klasyczny przykład systemu unieruchomienia i pozycjonowania pacjenta. Jej główna rola nie jest fizyczna modyfikacja wiązki promieniowania, tylko zapewnienie powtarzalnego, stabilnego ułożenia ciała – najczęściej głowy i szyi, czasem także górnej części klatki piersiowej. Maska jest wykonywana indywidualnie: podgrzany materiał termoplastyczny formuje się na twarzy i głowie pacjenta na etapie planowania (TK planistyczna), a po ostygnięciu zachowuje dokładnie ten kształt. Dzięki temu przy każdym kolejnym frakcyjnym napromienianiu pacjent jest układany praktycznie tak samo, w granicach kilku milimetrów, co jest zgodne z wymaganiami dokładności ICRU i standardów ośrodków radioterapii. Z mojego doświadczenia, bez dobrego unieruchomienia nawet najlepszy plan leczenia na akceleratorze traci sens, bo narządy krytyczne mogą dostać wyższą dawkę niż zakładano, a objętość tarczowa będzie napromieniona nierównomiernie. W praktyce klinicznej maski termoplastyczne są obowiązkowym elementem przy nowotworach głowy i szyi, guzach mózgu, czasem przy napromienianiu oczodołu czy podstawy czaszki. Stosuje się je razem z systemami IGRT (obrazowanie przedzabiegowe – np. CBCT), żeby jeszcze dokładniej zweryfikować pozycję. Maska ogranicza też mimowolne ruchy, np. przełykanie czy lekki skręt szyi. Warto zapamiętać, że bolusy, filtry kompensacyjne czy osłony służą głównie do kształtowania rozkładu dawki w objętości, a nie do stabilizacji pacjenta. W dobrych pracowniach zawsze rozróżnia się systemy unieruchomienia (maski, materace próżniowe, podpórki) od elementów modyfikujących wiązkę.
W tym pytaniu łatwo się pomylić, bo wszystkie wymienione elementy pojawiają się na oddziale radioterapii, ale pełnią zupełnie różne funkcje. Typowy błąd polega na tym, że skoro coś leży na pacjencie albo przy nim, to automatycznie traktujemy to jako „unieruchomienie”. W radioterapii przyjmuje się jednak dość ścisły podział między systemami pozycjonowania i unieruchomienia a akcesoriami do modyfikacji wiązki promieniowania. Bolus to materiał nakładany na skórę, zwykle o gęstości zbliżonej do tkanek miękkich. Jego zadaniem jest przesunięcie maksimum dawki bliżej powierzchni ciała, np. przy guzach skóry, bliznach pooperacyjnych czy w okolicy klatki piersiowej. On w ogóle nie ma zapewniać stabilnego ułożenia pacjenta, tylko zmienia profil głębokościowy dawki. Oczywiście trochę „dociska” skórę, ale to jest efekt uboczny, a nie cel kliniczny. Podobnie jest z filtrami kompensacyjnymi – to specjalnie zaprojektowane wkładki z metalu lub innych materiałów, które umieszcza się w głowicy aparatu lub w torze wiązki, żeby wyrównać rozkład dawki w polu napromieniania, np. przy nierównym profilu tkanek (klatka piersiowa, kończyny). One w ogóle nie dotykają pacjenta, więc nie mogą wpływać na jego unieruchomienie. Osłony z kolei kojarzą się słusznie z ochroną: mogą to być indywidualne bloki ochronne, listki MLC, czasem dodatkowe ekranowanie narządów krytycznych. Ich rolą jest zmniejszenie dawki w wybranych obszarach, odcięcie fragmentu pola, ochrona zdrowych tkanek. To też jest modyfikacja wiązki, a nie pozycjonowanie. Moim zdaniem duży problem w nauce radioterapii polega właśnie na mieszaniu funkcji: co służy do kształtowania dawki, a co do ułożenia pacjenta. Do zapewnienia powtarzalności pozycji terapeutycznej stosuje się systemy unieruchomienia: maski termoplastyczne, materace próżniowe, kliny pod kolana, podpórki pod ramiona, systemy do piersi. To one są kluczowe dla precyzji i zgodności z planem leczenia. Jeśli w pytaniu pojawia się słowo „unieruchomienie” i „powtarzalność ułożenia”, warto od razu szukać właśnie takich indywidualnych systemów, a nie akcesoriów do modyfikacji wiązki.