HRCT to skrót od angielskiego „high-resolution computed tomography”, czyli tomografia komputerowa wysokiej rozdzielczości. Sama nazwa już mówi, jaka jest poprawna odpowiedź: jest to metoda TK zaprojektowana właśnie po to, żeby uzyskać jak najwyższą rozdzielczość przestrzenną obrazu, szczególnie w obrębie miąższu płuc. W praktyce oznacza to, że na obrazach HRCT bardzo dobrze widać drobne struktury anatomiczne, jak przegrody międzyzrazikowe, małe oskrzeliki, drobne zmiany śródmiąższowe. Stosuje się cienkie warstwy (zwykle 0,5–1,5 mm), wysokoczęstotliwościowe filtry rekonstrukcyjne (tzw. filtr „kostny” lub „wysokiej rozdzielczości”) i odpowiednio dobrane parametry ekspozycji. Moim zdaniem warto kojarzyć, że HRCT to nie jest inny typ aparatu, tylko specyficzny protokół badania i rekonstrukcji danych w standardowym tomografie. W zaleceniach towarzystw radiologicznych (np. Fleischner Society, ERS/ESTS) HRCT jest metodą z wyboru w diagnostyce chorób śródmiąższowych płuc, rozedmy, rozstrzeni oskrzeli, oceny zmian po COVID‑19 czy pylic. W codziennej pracy technika elektroradiologii bardzo ważne jest prawidłowe dobranie grubości warstwy, kolimacji, sposobu oddychania pacjenta (zwykle wdech, niekiedy też wydech), a także unikanie zbędnych serii, żeby niepotrzebnie nie zwiększać dawki. Standardem jest rekonstrukcja obrazów w płaszczyznach MPR (np. czołowej i strzałkowej), co jeszcze bardziej wykorzystuje wysoką rozdzielczość danych. Dobrą praktyką jest też dokładne opisanie w protokole badania, że wykonano HRCT klatki piersiowej, bo to od razu kieruje lekarza opisującego na właściwą interpretację obrazu, z uwzględnieniem bardzo drobnych zmian strukturalnych.
W przypadku HRCT kluczowe jest zrozumienie, że nie chodzi o „zwykłą” tomografię komputerową ani o jakieś pośrednie czy obniżone parametry jakości obrazu. Cała idea tej techniki polega na uzyskaniu maksymalnie szczegółowego, ostrego obrazu struktur, głównie w płucach, kosztem pewnych innych parametrów, np. większego szumu czy mniejszego pokrycia objętościowego przy starszych protokołach. Określenia typu „przeciętna”, „średnia” czy „niska” rozdzielczość sugerują, że HRCT dawałaby obraz o jakości podobnej lub gorszej niż standardowe badanie TK, co jest odwrotnością prawdy. Standardowe protokoły TK klatki piersiowej wykorzystują zwykle grubsze warstwy (np. 3–5 mm) i filtry rekonstrukcyjne ukierunkowane bardziej na redukcję szumu i lepszą ocenę tkanek miękkich. W HRCT celowo stosuje się cienkie warstwy rzędu 0,5–1,5 mm oraz algorytmy rekonstrukcji wysokiej rozdzielczości, dzięki którym można zobaczyć bardzo drobne elementy struktury płuca. Typowym błędem myślowym jest utożsamianie „wysokiej rozdzielczości” tylko z dużą macierzą obrazu czy dużą ilością pikseli, a nie z całym zestawem parametrów: kolimacją, grubością warstwy, filtrem rekonstrukcyjnym, FOV i krokiem rekonstrukcji. Ktoś może też pomyśleć, że „wysoka rozdzielczość” dotyczy zawsze jakości tkanki miękkiej, podczas gdy w HRCT priorytetem jest rozdzielczość przestrzenna miąższu i struktur drobnych, nawet kosztem większego szumu. W literaturze i wytycznych radiologicznych HRCT jest jasno definiowana jako technika high-resolution, stosowana głównie do oceny chorób śródmiąższowych płuc, rozedmy czy rozstrzeni oskrzeli. Dlatego interpretacje mówiące o przeciętnej, średniej albo niskiej rozdzielczości stoją w sprzeczności z przyjętymi standardami i praktyką kliniczną. Warto zapamiętać prostą zależność: jeżeli widzisz skrót HRCT, automatycznie myśl o „high resolution”, czyli wysokiej rozdzielczości przestrzennej obrazu.