Prawidłowym markerem nowotworowym kojarzonym z rakiem gruczołu krokowego jest PSA, czyli swoisty antygen sterczowy (prostate‑specific antigen). Jest to białko wytwarzane głównie przez komórki nabłonkowe prostaty i w warunkach prawidłowych jego stężenie w surowicy jest niskie. W praktyce klinicznej oznaczanie PSA wykorzystuje się przede wszystkim do wczesnego wykrywania raka prostaty, monitorowania leczenia (np. po prostatektomii radykalnej, radioterapii, hormonoterapii) oraz do oceny ryzyka nawrotu choroby. Jeżeli po usunięciu gruczołu krokowego PSA znowu zaczyna rosnąć, bardzo mocno sugeruje to wznowę nowotworu, czasem nawet zanim będzie ona widoczna w badaniach obrazowych. Warto pamiętać, że PSA nie jest markerem idealnie swoistym dla raka – jego poziom rośnie także w łagodnym rozroście prostaty (BPH) czy w zapaleniu gruczołu krokowego. Dlatego według dobrych praktyk lekarz nie opiera się wyłącznie na samym wyniku PSA, ale zawsze interpretuje go razem z badaniem per rectum, wywiadem, wiekiem pacjenta oraz dodatkowymi badaniami (np. USG, rezonans prostaty, biopsja). W diagnostyce posługuje się też pojęciami takimi jak gęstość PSA (PSA density), szybkość narastania PSA (PSA velocity) czy odsetek wolnego PSA, co pomaga odróżnić zmiany łagodne od złośliwych. Z mojego doświadczenia, w praktyce technika czy pielęgniarki laboratoryjnej istotne jest też właściwe przygotowanie pacjenta – unikanie ejakulacji, jazdy na rowerze czy intensywnego wysiłku przed badaniem, bo takie czynniki mogą lekko podbić wynik. W standardach urologicznych PSA jest jednym z podstawowych parametrów, które regularnie kontroluje się u mężczyzn z grupy ryzyka raka prostaty, np. po 50. roku życia lub wcześniej, jeśli występuje obciążający wywiad rodzinny.
Wszystkie pozostałe markery wymienione w odpowiedziach są jak najbardziej używane w onkologii, ale nie są podstawowymi markerami raka gruczołu krokowego. To dość typowy błąd, że kojarzy się każdy popularny marker nowotworowy z każdym nowotworem, a w praktyce każdy z nich ma swoje dość konkretne zastosowanie kliniczne. AFP, czyli alfa‑fetoproteina, jest klasycznie związana z nowotworami wątroby (rak wątrobowokomórkowy) oraz z niektórymi nowotworami zarodkowymi jąder, szczególnie z komponentą yolk sac. Jej podwyższenie u dorosłego pacjenta zawsze budzi podejrzenie patologii w obrębie wątroby lub guzów germinalnych, ale nie prostaty. Gdybyśmy u pacjenta z podejrzeniem raka prostaty opierali się na AFP, kompletnie minęlibyśmy się z celem diagnostycznym. CEA, czyli antygen karcinoembrionalny, używany jest przede wszystkim w monitorowaniu raka jelita grubego, ale także innych nowotworów przewodu pokarmowego czy raka trzustki. Jest markerem dość nieswoistym i jego wzrost może występować też w chorobach niezłośliwych oraz u palaczy. Dlatego traktuje się go raczej jako wskaźnik przebiegu znanego już nowotworu niż narzędzie do rozpoznawania raka prostaty. Z kolei βHCG (beta‑gonadotropina kosmówkowa) to hormon typowo kojarzony z ciążą, ale w onkologii jest istotnym markerem guzów zarodkowych, zwłaszcza nienasieniaków jądra i niektórych guzów trofoblastu. Jego podwyższone wartości sugerują zupełnie inną patologię niż rak stercza. Typowym błędem myślowym jest założenie, że skoro wszystkie te substancje nazywamy „markerami nowotworowymi”, to można je stosować zamiennie. W rzeczywistości dobra praktyka polega na łączeniu konkretnego markera z określonym narządem i typem guza oraz na interpretowaniu wyniku w kontekście obrazu klinicznego, badań obrazowych i histopatologii. W przypadku prostaty takim standardowym markerem pozostaje PSA, a AFP, CEA i βHCG pełnią zupełnie inne, wyspecjalizowane role w diagnostyce i monitorowaniu innych nowotworów.