Na obrazie scyntygraficznym widoczna jest wątroba – charakterystyczne, nieregularne ognisko gromadzenia znacznika położone w prawej górnej części jamy brzusznej, przesunięte nieco ku górze pod prawym łukiem żebrowym. W badaniach medycyny nuklearnej, szczególnie w klasycznej scyntygrafii wątroby i śledziony z użyciem koloidów znakowanych technetem-99m, fizjologicznie największą aktywność obserwujemy właśnie w miąższu wątrobowym. Kolorowe mapowanie (czerwony/żółty – najwyższe wychwyty, zielony/niebieski – niższe) dobrze pokazuje rozkład perfuzji i czynności fagocytarnej komórek układu siateczkowo‑śródbłonkowego. Moim zdaniem warto zapamiętać, że w prawidłowym badaniu wątroba ma dość jednorodną intensywność, o wyraźnych granicach, bez ubytków wychwytu. W praktyce klinicznej scyntygrafię wątroby wykorzystuje się rzadziej niż kiedyś, ale nadal bywa przydatna przy ocenie rozległości uszkodzenia miąższu, funkcji resztkowej po resekcjach czy w kwalifikacji do zabiegów radioembolizacji. W standardach medycyny nuklearnej podkreśla się konieczność prawidłowego pozycjonowania pacjenta (najczęściej pozycja leżąca na plecach, detektor nad jamą brzuszną) oraz stosowania odpowiednich okien energetycznych dla Tc-99m, żeby uzyskać czytelny obraz narządu. Dobra praktyka to zawsze korelacja scyntygrafii z badaniami anatomicznymi, np. USG lub TK, ale pierwszym krokiem jest właśnie poprawne rozpoznanie, że oglądamy wątrobę, a nie płuca czy serce. Takie „czytanie z mapy izotopowej” to typowa umiejętność technika pracowni medycyny nuklearnej.
Na takim obrazie łatwo dać się zmylić lokalizacją i kształtem ogniska, dlatego częstym błędem jest automatyczne kojarzenie wszystkiego, co leży wysoko w klatce piersiowej, z płucami albo sercem. W scyntygrafii trzeba jednak myśleć trochę inaczej niż w klasycznym RTG – tu nie oglądamy szczegółowej anatomii, ale rozkład radioznacznika, który zależy od funkcji danego narządu i zastosowanego radiofarmaceutyku. Płuca w typowym badaniu perfuzyjnym lub wentylacyjnym zajmują obszar obu pól płucnych, są symetryczne, obejmują duży fragment klatki piersiowej i nie wyglądają jak pojedyncze, stosunkowo zwarte ognisko. Serce natomiast w badaniach izotopowych (np. scyntygrafia perfuzyjna mięśnia sercowego) ma charakterystyczny kształt podkowy lub pierścienia w projekcjach tomograficznych SPECT i jest położone bardziej centralnie, a nie tak szeroko w prawej części górnej jamy brzusznej. Trzustka to z kolei narząd podłużny, położony głębiej, zwykle w projekcjach scyntygraficznych w ogóle nie jest dobrze widoczna bez bardzo specyficznych radiofarmaceutyków (np. w wybranych badaniach receptorowych). Błąd polega często na tym, że zdający próbuje dopasować obraz do znanej sobie anatomii z RTG czy TK, zamiast skojarzyć, jaki narząd fizjologicznie gromadzi najwięcej podanego izotopu. W przypadku koloidów znakowanych technetem największy wychwyt ma właśnie wątroba, a nie płuca czy serce. Dobra praktyka w medycynie nuklearnej to zawsze zwracanie uwagi na oznaczenia strony (P/L), lokalizację względem żeber i przepony oraz typ badania. Z mojego doświadczenia, gdy tylko zacznie się patrzeć na te obrazy jak na mapę funkcji, a nie klasyczne zdjęcie anatomiczne, rozpoznawanie wątroby przestaje sprawiać problem.