Prawidłowo rozpoznana została projekcja skośna (MLO – mediolateral oblique), która jest jedną z dwóch podstawowych projekcji w mammografii skriningowej i klinicznej. Na ilustracji widać charakterystyczne ustawienie: głowica i płyta dociskowa są ustawione pod kątem, a pierś wraz z fałdem pachowym jest „wyciągnięta” na detektor. Technicznie chodzi o to, żeby w tej projekcji uwidocznić jak najdłuższy odcinek tkanki gruczołowej, w tym ogon Spence’a, czyli fragment piersi wchodzący w dół pachowy. To właśnie w tej okolicy często lokalizują się zmiany nowotworowe, dlatego poprawne pozycjonowanie ma kluczowe znaczenie. W praktyce technik ustawia wysokość aparatu tak, aby kąt nachylenia płyty kompresyjnej był zbliżony do kąta nachylenia mięśnia piersiowego większego. Następnie dąży do tego, by na obrazie mięsień piersiowy był widoczny aż do poziomu brodawki lub niżej, a brodawka była możliwie w projekcji bocznej (bez rotacji). Z mojego doświadczenia to właśnie projekcja skośna jest najtrudniejsza technicznie, ale jednocześnie najbardziej diagnostyczna, bo obejmuje największą objętość gruczołu. Standardy jakości, m.in. EUREF i wytyczne Polskiego Towarzystwa Radiologicznego, mocno podkreślają, że prawidłowo wykonane MLO musi pokazywać dobrze ujęty fałd pachowy, brak zagięć skóry i odpowiednią kompresję piersi. Dzięki temu radiolog może wiarygodnie ocenić mikrozwapnienia, zgrubienia, architekturę miąższu oraz porównać symetrię obu piersi. W codziennej pracy warto wyrobić sobie nawyk kontroli kilku punktów: widoczność mięśnia piersiowego, położenie brodawki, równomierną kompresję i brak „ścięcia” górnych części piersi – to praktyczne kryteria dobrej projekcji skośnej.
W mammografii nazewnictwo projekcji jest dość precyzyjne i ma swoje uzasadnienie w anatomii oraz geometrii wiązki promieniowania. Na ilustracji widoczne jest ustawienie aparatu pod kątem, z wyraźnym „wciągnięciem” tkanki piersi oraz fałdu pachowego na detektor. To klasyczny obraz pozycjonowania do projekcji skośnej MLO, a nie projekcji stycznej ani żadnych bardziej potocznych czy rzadkich ujęć. Częsty błąd polega na myleniu każdego ustawienia pod kątem z tzw. projekcją styczną. Projekcje styczne w mammografii stosuje się głównie jako dodatkowe, celowane ujęcia, na przykład do oceny zmian zlokalizowanych przy skórze, przy ścianie klatki piersiowej lub w pobliżu brodawki. W takich zdjęciach promień centralny biegnie niemal stycznie do powierzchni piersi, żeby „rozciągnąć” zmianę wzdłuż skóry i lepiej ją zobrazować. Na rysunku natomiast widać raczej dążenie do maksymalnego objęcia objętości piersi i do pokazania mięśnia piersiowego, co jest typowe właśnie dla standardowej projekcji skośnej, a nie stycznej. Odpowiedzi typu projekcja kleopatry czy dolinowa to określenia potoczne, niesystemowe albo po prostu błędne z punktu widzenia formalnej terminologii radiologicznej. W profesjonalnej dokumentacji, w opisach badań i w wytycznych jakości stosuje się głównie nazwy CC (cranio-caudal), MLO (mediolateral oblique) oraz ewentualnie nazwy dodatkowych projekcji celowanych, ale zawsze w sposób jasny i powtarzalny. Używanie fantazyjnych nazw może prowadzić do chaosu komunikacyjnego między technikiem a lekarzem i utrudniać ocenę jakości badania. Typowym błędem myślowym jest też skupienie się wyłącznie na pozycji ramienia pacjentki albo samym kierunku patrzenia i na tej podstawie wymyślanie nazwy projekcji, zamiast odnieść się do położenia detektora, kierunku wiązki i tego, jaki obszar anatomiczny ma być rutynowo zobrazowany. W praktyce zawodowej warto trzymać się standardowych, podręcznikowych nazw, bo to ułatwia zarówno naukę, jak i późniejszą pracę w zespole.