Prawidłowo wskazana kreatynina to dokładnie ten parametr, który w praktyce klinicznej sprawdza się rutynowo przed podaniem kontrastu do badania MR (a w zasadzie przed większością badań z kontrastem, także TK). Chodzi o ocenę wydolności nerek, bo kontrasty paramagnetyczne na bazie gadolinu są wydalane głównie przez nerki. Jeżeli funkcja nerek jest upośledzona, rośnie ryzyko powikłań, takich jak nefrogenne układowe zwłóknienie (NSF) czy po prostu kumulacja środka kontrastowego w organizmie. Dlatego oznaczenie kreatyniny pozwala obliczyć eGFR (szacunkowy współczynnik przesączania kłębuszkowego) i na tej podstawie zdecydować, czy kontrast można bezpiecznie podać, czy trzeba zmienić dawkę, typ kontrastu, albo nawet zrezygnować z podania. W standardach pracowni diagnostyki obrazowej przyjmuje się, że świeży wynik kreatyniny/eGFR (zwykle nie starszy niż 1–3 miesiące, a przy chorych wysokiego ryzyka jeszcze krótszy) jest wymagany przed badaniem MR z kontrastem, zwłaszcza u pacjentów z cukrzycą, nadciśnieniem, przewlekłą chorobą nerek, w podeszłym wieku czy po dużych zabiegach chirurgicznych. W większości protokołów, gdy eGFR spada poniżej określonego progu (np. <30 ml/min/1,73 m²), rozważa się rezygnację z gadolinu lub zastosowanie środka o najniższym ryzyku, ewentualnie konsultację nefrologiczną. W praktyce technika czy technika elektroradiologii często współuczestniczy w weryfikacji, czy pacjent ma aktualny wynik kreatyniny i czy nie ma przeciwwskazań do kontrastu. Moim zdaniem właśnie takie myślenie „przed” badaniem – sprawdzenie parametrów nerkowych, leków, wywiadu – odróżnia bezpieczną, profesjonalną pracownię od tej, gdzie robi się badania trochę z automatu. Bilirubina, fibrynogen czy hemoglobina mogą być istotne w innych sytuacjach klinicznych, ale nie są podstawowym, rutynowym kryterium kwalifikacji do gadolinowego kontrastu MR – tu króluje kreatynina i wynik eGFR.
Wiele osób przy tym pytaniu myśli bardziej o ogólnym stanie zdrowia pacjenta niż o specyficznym ryzyku związanym z kontrastem do rezonansu magnetycznego. Stąd pojawia się pokusa, żeby wskazać inne parametry krwi niż kreatynina. To dość typowy błąd: skupiamy się na „ważnych” wynikach laboratoryjnych, ale niekoniecznie tych, które są kluczowe akurat w kontekście podania środka kontrastowego. Bilirubina odzwierciedla głównie funkcję wątroby i drożność dróg żółciowych. Jest oczywiście bardzo ważna przy ocenie żółtaczek, chorób wątroby czy dróg żółciowych, ale nie decyduje o bezpieczeństwie podania gadolinowego kontrastu do MR. Środki kontrastowe stosowane w rezonansie nie są w takim stopniu hepatotoksyczne, a ich eliminacja zależy zasadniczo od nerek, nie od metabolizmu wątrobowego, więc rutynowe oznaczanie bilirubiny przed MR z kontrastem po prostu nie jest standardem. Fibrynogen i inne parametry układu krzepnięcia są kluczowe przy inwazyjnych procedurach, gdzie istnieje ryzyko krwawienia, np. biopsje, zabiegi chirurgiczne czy wkłucia do dużych naczyń. W badaniu MR z kontrastem mamy do czynienia jedynie z dożylnym podaniem środka, zwykle przez wkłucie obwodowe, więc ryzyko poważnego krwawienia z powodu koagulopatii jest minimalne. Z tego powodu oznaczanie fibrynogenu przed rutynowym MR z kontrastem nie jest wymagane w wytycznych. Hemoglobina natomiast informuje o stopniu niedokrwistości czy ewentualnym przewlekłym niedotlenieniu, ale jej poziom również nie warunkuje bezpośrednio bezpieczeństwa podania gadolinowego kontrastu. Oczywiście, bardzo ciężka anemia może wpływać na ogólny stan pacjenta i tolerancję każdej procedury medycznej, ale nie jest to parametr, na podstawie którego podejmuje się decyzję: podać kontrast czy nie. Standardy i dobre praktyki w diagnostyce obrazowej jasno podkreślają, że kluczowe jest oznaczenie kreatyniny i obliczenie eGFR, bo to funkcja nerek decyduje o ryzyku powikłań po kontrastach. W praktyce klinicznej właśnie ten parametr jest wymagany przez pracownie MR przed większością badań z kontrastem, szczególnie u pacjentów obciążonych chorobami przewlekłymi. Skupienie się na bilirubinie, fibrynogenie czy hemoglobinie w tym kontekście to po prostu pomylenie ogólnej oceny stanu zdrowia z konkretnym, ukierunkowanym kryterium bezpieczeństwa kontrastu gadolinowego.