Prawidłowo wskazany został półfartuch ołowiowy założony z tyłu pacjenta. W projekcji PA klatki piersiowej pacjent stoi przodem do detektora, a lampa rentgenowska znajduje się z tyłu. To oznacza, że pierwotna wiązka promieniowania wchodzi od strony pleców, przechodzi przez klatkę piersiową i pada na detektor przed pacjentem. Z punktu widzenia ochrony radiologicznej właśnie od strony źródła promieniowania trzeba zabezpieczyć te okolice, które nie są przedmiotem badania, np. narządy rozrodcze, część jamy brzusznej czy tarczycę w pewnych ustawieniach. Półfartuch ołowiowy zakładany z tyłu osłania obszary znajdujące się bezpośrednio „po drodze” wiązki pierwotnej, a jednocześnie nie przysłania pola obrazowania klatki piersiowej, więc nie psuje zdjęcia. W praktyce klinicznej zgodnie z zasadą ALARA i wytycznymi ochrony radiologicznej unika się osłaniania tych części ciała, które mają być dokładnie zobrazowane, bo ołów powoduje artefakty i może zasłonić istotne struktury, np. fragment płuca czy śródpiersia. Dlatego fartuch z przodu w projekcji PA nie ma sensu – promieniowanie już przeszło przez pacjenta, a dodatkowo istnieje ryzyko, że krawędź fartucha wejdzie w pole obrazowania. Moim zdaniem dobrze jest zapamiętać prostą zasadę praktyczną: w standardowym RTG klatki piersiowej PA – osłona od strony lampy, czyli z tyłu; w innych projekcjach zawsze myślimy, skąd idzie wiązka i co chcemy chronić, żeby z jednej strony nie zwiększać niepotrzebnie dawki, a z drugiej nie utrudniać diagnostyki.
W pytaniu o ochronę radiologiczną przy zdjęciu RTG klatki piersiowej kluczowe jest zrozumienie przebiegu wiązki promieniowania i ustawienia pacjenta. W projekcji PA pacjent stoi przodem do detektora, a lampa rentgenowska znajduje się za jego plecami. Promieniowanie jonizujące wchodzi więc od tyłu, przechodzi przez klatkę piersiową i dociera do detektora z przodu. Typowym błędem myślowym jest założenie, że skoro badamy klatkę piersiową „z przodu”, to ołowianą osłonę również zakłada się z przodu. To niestety działa odwrotnie, bo promieniowanie już przeszło przez organizm, zanim dotrze do fartucha założonego z przodu. Taka osłona przednia bardziej chroniłaby detektor niż pacjenta, a dodatkowo mogłaby wejść w pole obrazowania i zasłonić fragment płuc lub śródpiersia, co jest niezgodne z zasadami prawidłowego pozycjonowania. Podobnie pełny fartuch ołowiowy z przodu, stosowany rutynowo, jest sprzeczny z dobrymi praktykami – ochrona nie może pogarszać jakości diagnostycznej badania. Ołów w polu wiązki pierwotnej daje bardzo silne pochłanianie, twarde krawędzie i artefakty, które utrudniają ocenę zdjęcia. Z kolei założenie pełnego fartucha z tyłu też nie jest optymalne, bo przy badaniu klatki piersiowej chodzi głównie o osłonięcie dolnych partii ciała, miednicy i części jamy brzusznej przed niepotrzebnym napromienieniem, a do tego lepiej sprawdza się półfartuch – krótszy, wygodniejszy, łatwiejszy do ustawienia tak, żeby nie nachodził na pole badania. Z mojego doświadczenia w pracowni to właśnie złe intuicyjne rozumienie kierunku wiązki i brak nawyku myślenia „skąd świeci lampa” prowadzi do takich błędnych wyborów. Prawidłowa ochrona polega na osłanianiu tych okolic, które nie są przedmiotem badania, od strony źródła promieniowania, przy jednoczesnym zachowaniu pełnej czytelności obrazu klatki piersiowej. Dlatego odpowiedzi z fartuchami z przodu lub niewłaściwym typem osłony nie spełniają zasad ochrony radiologicznej i nie są zgodne z nowoczesnymi standardami pracy w radiologii.