Prawidłowo – strzykawka automatyczna do podawania środka cieniującego jest standardowo stosowana przy koronarografii. W badaniach naczyń wieńcowych serca bardzo ważne jest, żeby kontrast był podany szybko, pod odpowiednim ciśnieniem i w ściśle kontrolowanej objętości. Ręką po prostu nie da się tego zrobić tak powtarzalnie i precyzyjnie. Injektor automatyczny pozwala ustawić prędkość przepływu (np. kilka ml/s), całkowitą dawkę kontrastu na serię zdjęć, opóźnienie czasowe względem ekspozycji promieniowania oraz ewentualne tryby dwufazowe. Dzięki temu radiolog interwencyjny może skupić się na prowadzeniu cewnika w tętnicy wieńcowej, a nie na samym wstrzykiwaniu. W koronarografii używa się jodowych środków cieniujących podawanych dotętniczo, często u pacjentów z licznymi obciążeniami kardiologicznymi. Automatyczna strzykawka pozwala ograniczać ryzyko nagłych zmian hemodynamicznych – np. zbyt szybkiego, niekontrolowanego bolusa. Z mojego doświadczenia to też kwestia bezpieczeństwa dla personelu: system jest zamknięty, łatwiej utrzymać aseptykę, a ekspozycja rąk na promieniowanie jest mniejsza, bo operator nie musi trzymać zwykłej strzykawki przy stole angiograficznym. W pracowniach hemodynamicznych jest to w zasadzie złoty standard – aparatura angiograficzna jest fabrycznie przygotowana do współpracy z injektorem, a protokoły zabiegowe opisują dokładne parametry iniekcji dla różnych projekcji i gałęzi tętnic wieńcowych. W innych procedurach radiologicznych kontrast też bywa podawany automatycznie (np. w TK), ale w histerosalpingografii, cystografii mikcyjnej czy wlewie doodbytniczym stosuje się raczej ręczne, grawitacyjne lub bardzo łagodne podanie, bez typowego injektora wysokociśnieniowego, jak w koronarografii.
Automatyczna strzykawka kojarzy się wielu osobom po prostu z każdym badaniem z kontrastem, ale to zbyt duże uproszczenie. Kluczowa sprawa to sposób podania i wymagane ciśnienie oraz prędkość iniekcji. W koronarografii kontrast musi być podawany pod stosunkowo wysokim ciśnieniem, bardzo szybko i w sposób powtarzalny, bo obrazowanie tętnic wieńcowych odbywa się w krótkich sekwencjach, a naczynia są małe i podatne na skurcz. Dlatego używa się specjalnych injektorów automatycznych, które pozwalają dokładnie ustawić tempo przepływu, objętość i moment podania w synchronizacji z aparatem angiograficznym. W histerosalpingografii środek cieniujący jest podawany do jamy macicy i jajowodów. Tutaj absolutnie nie zależy nam na wysokim ciśnieniu, wręcz przeciwnie – podajemy kontrast powoli, kontrolując ból pacjentki i rozchodzenie się środka po jajowodach. Najczęściej używa się zwykłej strzykawki lub prostego zestawu z niewielkim ciśnieniem hydrostatycznym. Podanie z injektora wysokociśnieniowego byłoby ryzykowne i niezgodne z dobrą praktyką. W cystografii mikcyjnej kontrast podaje się do pęcherza moczowego przez cewnik, zazwyczaj grawitacyjnie z worka lub butelki zawieszonej na statywie. Ciśnienie tworzy słup cieczy, a nie tłok strzykawki. Badanie polega na ocenie napełniania i opróżniania pęcherza oraz ewentualnego odpływu wstecznego, więc iniekcja musi być łagodna, kontrolowana, bez gwałtownych zmian. Strzykawka automatyczna nie jest tu ani potrzebna, ani standardowo stosowana. Podobnie we wlewie doodbytniczym (np. wlewie barytowym) kontrast podaje się powoli, zwykle z worka na stojaku, korzystając z grawitacji i regulując wysokość zawieszenia. Chodzi o delikatne wypełnienie jelita grubego, obserwację jego zarysów, haustracji, ewentualnych ubytków cieniowych. Wysokociśnieniowe automatyczne podanie mogłoby wywołać ból, skurcz, a w skrajnych sytuacjach nawet perforację. Typowy błąd myślowy przy tym pytaniu to założenie, że „skoro jest kontrast, to pewnie injektor automatyczny”. W praktyce technik i lekarz dobierają metodę podania do anatomii, wrażliwości tkanek i celu badania. Automatyczna strzykawka jest narzędziem głównie dla badań naczyniowych wysokociśnieniowych, jak koronarografia czy niektóre angiografie, a nie dla klasycznych badań jam ciała z wolnym wypełnianiem.