Prawidłowe miejsce przyłożenia słuchawki kostnej w badaniu audiometrycznym to wyrostek sutkowaty kości skroniowej, czyli ten twardy guzek kostny tuż za małżowiną uszną. Właśnie tam przewodnictwo kostne najlepiej odzwierciedla próg słyszenia badanego ucha, bo drgania są przekazywane bezpośrednio na struktury ucha wewnętrznego. Z punktu widzenia techniki badania ważne jest, żeby słuchawka była dociśnięta stabilnie, prostopadle do powierzchni skóry, ale bez przesadnego ucisku, bo zbyt duża siła może zmieniać wynik pomiaru. W praktyce klinicznej w audiometrii tonalnej zawsze porównuje się przewodnictwo powietrzne (słuchawki na uszach) z kostnym (słuchawka na wyrostku sutkowatym). Na tej podstawie odróżnia się niedosłuch przewodzeniowy od odbiorczego, co ma ogromne znaczenie przy kwalifikacji do leczenia, np. operacyjnego czy aparatowania. Moim zdaniem warto zapamiętać, że wszystkie inne wymienione miejsca – nasada nosa, guz czołowy, guzowatość potyliczna – są wykorzystywane co najwyżej w testach kamertonowych jako tzw. przewodnictwo kostne ogólne, a nie w standardowej audiometrii do oceny konkretnego ucha. Zgodnie z dobrymi praktykami, przed przyłożeniem słuchawki trzeba zdjąć kolczyki, okulary z grubymi zausznikami, odsunąć włosy, bo każdy taki drobiazg potrafi zaburzyć kontakt słuchawki z wyrostkiem sutkowatym i zafałszować próg słyszenia. W porządnie prowadzonych pracowniach audiologicznych bardzo pilnuje się prawidłowego pozycjonowania słuchawki kostnej, bo nawet kilkumilimetrowe przesunięcie może dać różnice kilku decybeli, a to już ma znaczenie przy dokładnej diagnostyce.
W audiometrii tonalnej miejsce przyłożenia słuchawki kostnej nie jest przypadkowe, tylko wynika z anatomii i fizjologii przewodnictwa kostnego. Częsty błąd polega na traktowaniu czaszki jako jednej bryły kostnej, gdzie rzekomo wszystko „rozchodzi się tak samo”. To nie do końca prawda. Nasada nosa, choć jest strukturą kostno–chrzęstną, leży daleko od piramidy kości skroniowej, gdzie znajduje się ucho wewnętrzne. Drgania przykładane w tej okolicy rozpraszają się, są tłumione przez chrząstki i zatoki, a ich przejście do ślimaka jest mało efektywne. Dlatego w profesjonalnej audiometrii nie wykorzystuje się nasady nosa do oceny progu przewodnictwa kostnego. Podobnie guz czołowy – bywa używany w prostych testach kamertonowych do oceny przewodnictwa kostnego „obu uszu naraz”, ale nie nadaje się do precyzyjnego badania jednego, wybranego ucha. Drgania w tej okolicy rozchodzą się bardziej symetrycznie, łatwo dochodzi do tzw. przesłuchu międzyusznego i nie da się wiarygodnie określić progu dla konkretnej strony. Guzowatość potyliczna też może wydawać się dobrym punktem, bo to mocna kość, ale znów – jest to bardziej pozycja do bardzo ogólnego pobudzenia czaszki, a nie standardowy punkt referencyjny w audiometrii klinicznej. Z mojego doświadczenia wynika, że takie błędne wybory zwykle biorą się z myślenia: „byle było na kości, to jest przewodnictwo kostne”. W rzeczywistości standardy i dobre praktyki mówią jasno: do oceny przewodnictwa kostnego konkretnego ucha słuchawkę kostną przykłada się na wyrostek sutkowaty po stronie badanego ucha, ewentualnie w niektórych protokołach dopuszcza się okolice czoła, ale wtedy wynik interpretuje się inaczej i nie służy on do rutynowej oceny ucha jednostronnie. Błędne umiejscowienie słuchawki prowadzi do zaniżonych lub zawyżonych progów, mylnego rozpoznania typu niedosłuchu i w konsekwencji do złych decyzji terapeutycznych, np. niepotrzebnego kierowania na zabieg albo odwrotnie – bagatelizowania problemu. Dlatego tak mocno podkreśla się w szkoleniach prawidłowe pozycjonowanie słuchawki właśnie na wyrostku sutkowatym.