Prawidłowa odpowiedź opiera się na klasycznej zasadzie projekcji w sytuacji, gdy staw nie może być wyprostowany ani zgięty do pozycji standardowej. U pacjenta z przykurczem stawu łokciowego ramię i przedramię tworzą pewien kąt, którego nie jesteśmy w stanie „naprawić” przez ustawienie, więc dostosowujemy do tego promień centralny. Ustawienie w dwusiecznej kąta między ramieniem a przedramieniem pozwala zminimalizować zniekształcenia geometryczne, skrócenie obrazu i nakładanie się struktur. Mówiąc prościej: jeżeli nie możesz ustawić kości prosto do kasety, ustawiasz promień tak, żeby „oszukać geometrię” i podzielić ten kąt na pół. W praktyce technik patrzy, jaki jest kąt zgięcia w łokciu (np. 30°, 45°, 60°) i orientacyjnie ustawia lampę tak, żeby promień centralny przechodził przez połowę tego kąta. Dzięki temu odwzorowanie przynasadowych części kości ramiennej, łokciowej i promieniowej jest możliwie równomierne, a szpara stawowa nie jest skrajnie zwężona ani z jednej strony nadmiernie poszerzona. To ustawienie jest zgodne z ogólną zasadą stosowaną też w innych projekcjach u pacjentów z przykurczami, np. w stawie kolanowym czy nadgarstku. Z mojego doświadczenia w pracowni, jeśli ktoś o tym zapomina i ustawia promień „na oko” bardziej do ramienia albo bardziej do przedramienia, to potem ortopeda narzeka, że staw jest zdeformowany na zdjęciu i trudno ocenić powierzchnie stawowe. Dlatego dobrą praktyką jest zawsze myślenie w kategoriach: mam dwa segmenty pod kątem – więc promień prowadzę w ich dwusiecznej. Taka technika poprawia jakość diagnostyczną badania, zmniejsza potrzebę powtarzania ekspozycji (co ma znaczenie dla ochrony radiologicznej) i jest po prostu zgodna z zasadami geometrii projekcyjnej w radiografii.
W obrazowaniu stawu łokciowego z przykurczem największym wyzwaniem jest geometria. Kości nie są ustawione w typowej, podręcznikowej pozycji, więc jeśli zastosujemy „sztywne” reguły, to bardzo łatwo o zniekształcenia obrazu. Ustawienie promienia centralnego prostopadle do kości ramiennej wydaje się intuicyjne, bo ramię jest zwykle stabilniejsze i łatwiej je oprzeć na stole. Problem w tym, że wtedy przedramię pozostaje pod kątem, a staw łokciowy jest rzutowany skośnie. Powoduje to nierównomierne powiększenie i skrócenie struktur po stronie przedramienia, zaburza też ocenę powierzchni stawowych kości łokciowej i promieniowej. Podobnie jest przy kierowaniu promienia prostopadle do kości promieniowej. Tu z kolei „faworyzujemy” przedramię, a zaniedbujemy ustawienie kości ramiennej. W efekcie część ramienna stawu jest zdeformowana projekcyjnie, pojawiają się różnice w powiększeniu i trudności w ocenie kształtu bloczka i główki kości ramiennej. Taka projekcja może być myląca przy podejrzeniu zwichnięć, podwichnięć czy zmian pourazowych w obrębie nasady dalszej kości ramiennej. Błędne jest też podejście, w którym dwusieczną wyznacza się między kasetą a kością ramienną. Taka koncepcja czasem wynika z przeniesienia schematów z innych projekcji, gdzie rzeczywiście koryguje się kąt między wiązką a detektorem. W przypadku przykurczu łokcia kluczowy jest jednak układ ramienia względem przedramienia, a nie relacja do kasety. Jeśli skupimy się na kącie z kasetą, możemy ustawić promień w sposób, który zupełnie nie odpowiada rzeczywistemu zgięciu stawu. To prowadzi do jeszcze większych zniekształceń i często do konieczności powtórzenia zdjęcia. Typowy błąd myślowy polega na tym, że ktoś szuka jednej „stałej” referencji: albo kości, albo kasety, zamiast myśleć o całym układzie segmentów kończyny. Dobra praktyka w radiografii mówi jasno: przy przykurczach i niestandardowych ustawieniach należy szukać dwusiecznej kąta pomiędzy częściami ciała, które chcemy ocenić, a nie między jedną kością a detektorem. Dopiero takie podejście zapewnia możliwie równomierne odwzorowanie wszystkich elementów stawu.