Prawidłowo wskazałeś tryb pomiaru punktowego jako najlepszy wybór przy fotografowaniu scen o dużym kontraście, jeśli zależy Ci szczególnie na zachowaniu detali w światłach. Ten tryb umożliwia niezwykle precyzyjny pomiar ekspozycji tylko z niewielkiego fragmentu kadru – zwykle około 2-5% powierzchni obrazu, najczęściej zlokalizowanego w centrum lub w wybranym punkcie przez fotografa. To właśnie dzięki tej precyzji możesz dokładnie dobrać parametry ekspozycji pod kątem najjaśniejszego obszaru, który chcesz zachować – na przykład jasnej chmurki na tle ciemnego nieba albo świateł na twarzy w mocnych reflektorach. Z mojego doświadczenia, przy zdjęciach koncertowych albo zimą na śniegu, pomiar punktowy pozwala uniknąć przepaleń w światłach, bo aparat nie 'oszukuje się' na podstawie dużej ilości ciemnych partii obrazu. Branżowe praktyki, np. w reportażu czy przy fotografii studyjnej, wyraźnie wskazują na zasadę: jeśli musisz wybrać, co ma być poprawnie naświetlone w ekstremalnych warunkach, zaufaj pomiarowi punktowemu. Warto pamiętać, że cała sztuka tkwi wtedy w dobrze przemyślanym wyborze miejsca pomiaru – najlepiej tam, gdzie detal w światłach jest najbardziej istotny. Zresztą, tryb ten daje też największą kontrolę kreatywną, bo ogranicza wpływ reszty sceny na końcowy efekt. Często łączy się go też z techniką „ekspozycji na światła” (ETTR), która pozwala potem podczas obróbki zachować więcej informacji. Fajnie, że to zauważyłeś, bo to już poziom wyżej, jeśli chodzi o świadome fotografowanie.
Wybór innego trybu niż pomiar punktowy przy scenach o dużym kontraście bywa dość mylący, ale to częsty błąd, zwłaszcza u osób, które dopiero wchodzą głębiej w tematykę ekspozycji. Pomiar matrycowy (czyli wielosegmentowy) oraz uśredniony analizują praktycznie całą powierzchnię kadru lub jej dużą część, a w efekcie próbują dobrać ekspozycję według 'średniej jasności' całej sceny. Brzmi rozsądnie, ale w praktyce – jeśli masz bardzo jasne światła i bardzo ciemne cienie, aparat będzie dążył do kompromisu, co zwykle kończy się przepaleniem detali w światłach albo zanikaniem szczegółów w cieniach. Z mojego doświadczenia, to typowy problem podczas fotografowania koncertów, ślubów czy zimowych krajobrazów – ustawienie na matrycowy albo uśredniony sprawia, że aparat często 'gubi' to, co najważniejsze. Tryb centralnie ważony jest niby lepszy, bo skupia się bardziej na środku kadru, ale i tak bierze pod uwagę spory obszar wokół środka, więc przy bardzo kontrastowych scenach nadal łatwo o przesadną ekspozycję tła kosztem świateł. Typowym błędem jest myślenie, że aparaty zawsze 'wiedzą lepiej', jak ustawić ekspozycję – moim zdaniem właśnie z tego powodu warto nauczyć się korzystać z pomiaru punktowego, który daje największą kontrolę, szczególnie kiedy zależy nam, by nie stracić detali w najjaśniejszych miejscach. Branżowe standardy, zwłaszcza w fotografii profesjonalnej, podkreślają, że precyzyjny pomiar kluczowych partii obrazu (np. bieli sukni ślubnej pod słońce) deklasuje wszelkie automatyczne uśrednianie. Warto więc pamiętać – jeśli scena ma duży kontrast, a światła są krytyczne, zautomatyzowane tryby pomiaru nie dadzą Ci tej kontroli, którą zapewnia punktowy. To nie jest tak, że inne tryby są złe zawsze, ale w takich warunkach po prostu nie mają szans z precyzją pomiaru punktowego.