Pryzmat pentagonalny jest kluczowym elementem w konstrukcji lustrzanek cyfrowych, bo to właśnie on odpowiada za odwrócenie obrazu w pionie, czyli wertykalne, dzięki czemu możemy zobaczyć przez wizjer właściwy, nieodwrócony widok fotografowanej sceny. W praktyce chodzi o to, że światło wpadające przez obiektyw trafia najpierw na lustro, a potem, poprzez matówkę, jest kierowane właśnie do pryzmatu pentagonalnego. Ten z kolei dzięki swojemu specyficznemu kształtowi i odpowiedniemu wykończeniu powierzchni wewnętrznych dokonuje korekcji obrazu, eliminując efekt odwrócenia góra-dół, który pojawia się wcześniej na matówce. Takie rozwiązanie jest stosowane praktycznie we wszystkich lustrzankach klasycznych i cyfrowych od dekad, bo zapewnia precyzyjne i szybkie kadrowanie z zachowaniem rzeczywistej orientacji obrazu. Moim zdaniem, chyba nikt kto raz spojrzał przez wizjer lustrzanki, nie wyobraża sobie pracy bez tej technologii. Pryzmat pentagonalny to taki trochę cichy bohater wśród elementów optycznych – jego rola może wydawać się mało spektakularna, a jednak bez niego obsługa aparatu byłaby znacznie trudniejsza i mniej intuicyjna. Warto też wiedzieć, że w zamian za pryzmat stosuje się czasem tańszy pentamirror, ale zasada działania pozostaje podobna – chodzi zawsze o właściwe przetworzenie drogi światła, byśmy widzieli scenę dokładnie tak, jak ona wygląda naprawdę.
W temacie optyki lustrzanek cyfrowych nietrudno się pogubić, bo elementów w torze optycznym jest sporo i każdy z nich ma swoje konkretne zadanie. Lustro półprzepuszczalne wydaje się na pierwszy rzut oka kluczowe, bo faktycznie kieruje światło na matówkę lub bezpośrednio do matrycy, ale jego rola to bardziej rozdzielanie światła pomiędzy wizjer a czujnik, najczęściej spotykane w systemach autofocusu lub w lustrzankach z podglądem na żywo. Ono nie odwraca obrazu, tylko pozwala na jednoczesną pracę elektroniki i podgląd optyczny. Z kolei matówka jest elementem, na którym wyświetlany jest obraz rzucany przez obiektyw – dzięki niej uzyskujemy podgląd głębi ostrości czy rozkładu światła, ale sama z siebie nie odwraca obrazu, wręcz przeciwnie, obraz na matówce jest jeszcze odwrócony (i góra-dół, i lewo-prawo) względem rzeczywistości. Dopiero dalsza część toru optycznego, czyli pryzmat pentagonalny, koryguje te przekłamania. Wizjer natomiast to już tylko końcowy element, przez który patrzymy na scenę – on sam nie wpływa na kształt czy orientację obrazu, po prostu przekazuje to, co dostaje z pryzmatu. Częstym błędem jest myślenie, że skoro patrzymy przez wizjer, to on „tworzy” ten właściwy obraz – tu jednak cała magia dzieje się wcześniej, właśnie w pryzmacie. W praktyce, gdybyśmy pominęli ten element, obraz w wizjerze byłby do góry nogami, co może być zaskakujące dla osób przyzwyczajonych do prostych wizjerów elektronicznych lub podglądu LCD. Wiedza o dokładnej roli każdego z tych elementów pomaga nie tylko zrozumieć budowę aparatu, ale też docenić, jak dobrze jest przemyślany tor optyczny w klasycznych lustrzankach i jak trudno byłoby bez tych rozwiązań robić precyzyjne zdjęcia.