Technika low key w fotografii portretowej polega na tworzeniu zdjęć o przewadze ciemnych tonów, z mocnym kontrastem i subtelnym modelowaniem światłem. Zastosowanie czarnego tła jest tutaj praktycznie nie do zastąpienia. Pozwala ono na uzyskanie głębokiej czerni, co jest kluczowe, żeby postać wyraźnie odcinała się od otoczenia i żeby światło mogło budować plastykę twarzy oraz sylwetki. W studiach fotograficznych czarne tła to absolutny standard przy sesjach low key – gwarantują one, że nie będzie niechcianych odbić światła ani przebarwień, co przy jasnych tłach jest naprawdę trudne do opanowania. Moim zdaniem właśnie przy portretach low key można najlepiej pokazać charakter modela, bo taki klimat zdjęcia działa trochę teatralnie, skupia całą uwagę na twarzy, oczach, emocjach. W praktyce używa się nie tylko czarnej tkaniny, ale też specjalnych matowych materiałów, żeby jeszcze bardziej pochłonąć światło. Z mojego doświadczenia, zdjęcia z czarnym tłem są najbardziej „czyste” i profesjonalne, szczególnie jeśli potem chcemy je jeszcze edytować. Co ciekawe, wielu mistrzów portretu, jak Irving Penn czy Yousuf Karsh, właśnie taki zabieg stosowało, żeby stworzyć niezapomniane, mocno emocjonalne ujęcia. W sumie, jeśli ktoś planuje fotografię low key, czarne tło to taki must-have w studiu – nie ma lepszego rozwiązania.
Wybierając tło do zdjęć portretowych w stylu low key, można się łatwo pomylić, jeśli nie zna się podstaw dotyczących światła i kolorystyki w fotografii studyjnej. Jasne tła, jak białe czy żółte, mogą wydawać się atrakcyjne, bo kojarzą się z czystością czy pogodą, ale kompletnie nie współgrają z główną ideą low key. Problem jest taki, że białe i żółte tła odbijają światło – nie da się wtedy uzyskać głębokich cieni, a zdjęcie traci swój charakterystyczny, mroczny klimat. Przez to osoba na zdjęciu zlewa się z jasnym tłem, a efekt kontrastu, który buduje się światłem, po prostu znika. Zielone tło to już zupełnie inna bajka – ono jest używane do tzw. green screen, czyli wycinania postaci i podkładania innych teł w postprodukcji. Ani nie nadaje klimatu low key, ani nie jest praktyczne przy tego typu fotografii, bo wymaga dodatkowej obróbki, a i tak końcowy efekt jest zupełnie nie ten. Często osoby zaczynające przygodę z fotografią myślą, że każde tło można „przyciemnić” odpowiednim ustawieniem światła, ale niestety tak się nie da – jasne kolory zawsze będą odbijać jakieś światło, nawet jeśli się je mocno wygasi. Branżowe standardy są jasne: jeśli chcemy wyciągnąć maksimum z portretu low key, pracujemy na czarnym, pochłaniającym światło tle. Tak jest po prostu najłatwiej uzyskać głęboki kontrast, który stanowi o jakości tego rodzaju zdjęć. Wybierając inne kolory, zawsze walczysz z niepotrzebnymi odbiciami, a efekt końcowy nie spełni założeń tej techniki. Z mojego punktu widzenia, to jeden z najczęściej spotykanych błędów u osób uczących się fotografii studyjnej – nie doceniają roli tła. Dobre praktyki podpowiadają jasno: low key to klimat zbudowany na czerni, a nie na jasnych czy bardzo kolorowych tłach.