To, co widać na zdjęciu 2 w porównaniu do zdjęcia 1, to wyraźny przykład zastosowania zmniejszenia jasności przy jednoczesnym zwiększeniu nasycenia barw. Na zdjęciu 2 barwy są dużo bardziej żywe, nasycone, co widać zwłaszcza po żółtych i niebieskich elementach – kolory aż "wyskakują" z obrazu, są głębokie, nieprzypadkowo mówi się wtedy o "soczystych" kolorach. Jednocześnie całość sprawia wrażenie ciemniejszej – jasność globalna jest niższa niż na zdjęciu 1, gdzie wszystko jest takie rozmyte, jakby przepalone światłem. W praktyce graficznej, zwłaszcza przy obróbce zdjęć w programach typu Photoshop czy Lightroom, obniżenie jasności (brightness) i podkręcenie saturacji to bardzo częsty zabieg, gdy chce się nadać obrazowi głębi i wydobyć mocniejsze kolory bez efektu prześwietlenia. Z mojego doświadczenia to świetny sposób, by zdjęcia wyglądały bardziej profesjonalnie, szczególnie przy fotografii miejskiej czy architekturze. Trzeba tylko uważać, by nie przesadzić z nasyceniem, bo wtedy obraz zaczyna wyglądać nienaturalnie. W branży to jeden z podstawowych trików – najpierw przyciemnić, potem nasycić, żeby kolory były wyraziste, ale nie tracąc szczegółów w jasnych partiach. To też zgodne z klasycznymi standardami korekcji kolorystycznej, gdzie przyciemnianie i nasycanie wykorzystywane są do uzyskania mocnych efektów wizualnych.
Często przy pierwszym spojrzeniu na takie zestawienie zdjęć pojawia się pokusa, by wskazać zwiększenie jasności lub kontrastu jako główną przyczynę zmiany. W praktyce jednak takie podejście prowadzi do mylnego rozumowania, bo pozorna intensywność barw czy rozjaśnienie nie zawsze idzie w parze z rzeczywistą zmianą tych parametrów. Zwiększenie jasności skutkuje zwykle rozbieleniem zdjęcia, przez co kolory stają się mniej wyraziste, a obraz zyskuje "wypalony" charakter – dokładnie jak na zdjęciu 1, gdzie barwy są blade i jakby zamglone. Podobnie zwiększenie kontrastu przy zmniejszeniu nasycenia prowadzi do sytuacji, gdzie kolory tracą głębię i wszystko zaczyna wyglądać na nieco plastikowe, czasem wręcz sztuczne. Zwiększenie kontrastu bez podkręcania nasycenia to częsty błąd początkujących – efekt końcowy jest wtedy zbyt surowy, a szczegóły często giną w ciemnych lub jasnych partiach. Z kolei zmniejszenie kontrastu przy zwiększeniu nasycenia może dać efekt mdłego "filtru", gdzie kolory są mocne, lecz całość traci na czytelności i dynamice. W rzeczywistości, jeśli zależy nam na wydobyciu mocnych, żywych kolorów przy zachowaniu czytelności szczegółów, kluczowe jest wyważone zmniejszenie jasności oraz podbicie saturacji, co doskonale pokazuje zdjęcie 2. Typowym błędem myślowym jest utożsamianie nasycenia z jasnością – choć oba te parametry wpływają na odbiór kolorów, to jednak ich rola w kompozycji zdjęcia jest zupełnie inna i zmiana jednego nie zastąpi zmiany drugiego. Dobre praktyki branżowe sugerują, by zawsze analizować zarówno histogram jasności jak i rozkład nasycenia, zanim podejmie się decyzję o korekcie. Z mojego doświadczenia wynika, że właściwe balansowanie tych dwóch wartości daje najlepsze efekty wizualne, zgodne z oczekiwaniami zarówno grafików, jak i odbiorców zdjęć.