Akurat wybór filtra niebieskozielonego do takiego zadania jest bardzo praktycznym i – moim zdaniem – najczęściej stosowanym rozwiązaniem w fotografii studyjnej, szczególnie jeśli chodzi o manipulowanie barwą obiektów na zdjęciu czarno-białym lub podczas pracy z efektami kolorystycznymi. Filtry niebieskozielone (czasem nazywane cyjanowymi) przepuszczają światło o barwie niebieskiej i zielonej, jednocześnie tłumiąc światło żółte i czerwone. W praktyce, gdy oświetlisz żółty obiekt światłem, które przechodzi przez filtr niebieskozielony, barwa tego obiektu na zdjęciu przesunie się właśnie w kierunku zieleni, bo żółty to miks czerwieni i zieleni – a filtr „wycina” czerwień. Fotografowie używają tej techniki na planach zdjęciowych, żeby kreatywnie zmieniać odczuwalną temperaturę barwową obiektów albo dopasowywać kolorystykę do zamysłu artystycznego. To rozwiązanie nie tylko zgodne z fizyką światła, ale także z klasycznymi zasadami korekcji barwnej. Warto pamiętać, że filtry barwne to narzędzia, które zmieniają sposób postrzegania koloru przez aparat lub film – to nie jest tylko zabawa, ale bardzo konkretna technika stosowana np. przy fotografii produktowej czy reklamowej, gdzie ważne jest, jak kolor będzie się prezentował na końcowym materiale. Jeżeli więc chcesz, żeby żółty obiekt wyglądał na zielony, zdecydowanie filtr niebieskozielony zadziała najlepiej – to wręcz podręcznikowy przykład zastosowania tego filtra.
Wybierając filtr do celowego przesunięcia barwy żółtego obiektu na zieloną, łatwo się pomylić, sugerując się intuicją lub zasłyszanymi opiniami, ale niestety tylko filtr niebieskozielony pozwala osiągnąć taki efekt zgodnie z zasadami fizyki światła i praktyką fotograficzną. Filtr purpurowy blokuje praktycznie wszystkie długości fal odpowiadające zarówno zieleni, jak i żółci, więc żółty obiekt na pewno nie zyska zielonej barwy, a raczej stanie się ciemniejszy lub nawet zniknie w obrazie – to jest typowy błąd wynikający z mylenia koloru filtra z efektem jego działania. Z kolei filtr czerwony przepuszcza tylko czerwień, tłumiąc niebieski i zielony, więc żółty obiekt (który składa się z czerwieni i zieleni) zostanie zarejestrowany jako coś pomiędzy czerwonym a ciemnym, najczęściej po prostu mocno się przyciemni, ale nie stanie się zielony – to częsty błąd wśród osób zaczynających pracę z filtrami barwnymi, bo zakładają, że jeśli coś ma w sobie czerwień, to filtr czerwony je podbije. Natomiast filtr niebieski przepuszcza tylko fale niebieskie, więc żółty obiekt, który nie ma w sobie niebieskiego komponentu, zwyczajnie ściemnieje lub wyblaknie – podobnie jak przy filtrze czerwonym, tu również otrzymujemy efekt przygaszenia, a nie przesunięcia koloru w stronę zieleni. W branży fotograficznej dobór filtra opiera się na analizie składowych spektralnych koloru – żółty to połączenie czerwieni i zieleni, a żeby uzyskać zielony, trzeba zablokować czerwień, zostawiając zieleń. To właśnie filtr niebieskozielony realizuje ten warunek, zgodnie z podręcznikami do oświetlenia scenicznego i fotografii studyjnej. Z mojego doświadczenia wynika, że problem błędnego wyboru filtra wynika często z niedostatecznego zrozumienia zasady działania filtrów barwnych: filtr nie „dodaje” swojej barwy, tylko „odejmuje” – przepuszcza to, co ma wspólnego z filtrem, a resztę blokuje. To kluczowa, choć często pomijana, wiedza w pracy z oświetleniem.