Odpowiedź z ogniskową 105 mm i przysłoną f/2 zdecydowanie daje największe rozmycie tła, czyli tzw. efekt bokeh. To się bierze z kilku czynników, ale najważniejsze są właśnie: długa ogniskowa i szeroko otwarta przysłona. Im dłuższa ogniskowa, tym bardziej spłaszcza się perspektywa i odseparowuje fotografowany obiekt od tła. Szerokie otwarcie przysłony (niskie f/, czyli f/2) powoduje, że głębia ostrości jest bardzo płytka – ostre będzie tylko to, co jest na zdefiniowanej płaszczyźnie ostrości, a reszta kadru staje się ładnie rozmyta. Takie ustawienie jest bardzo popularne w portretach, produktowych zdjęciach czy nawet w kreatywnej fotografii ulicznej. W branży fotograficznej to wręcz standardowa praktyka – profesjonaliści często sięgają po jasne obiektywy o długiej ogniskowej do uzyskiwania tzw. miękkiego tła. Warto pamiętać, że im bliżej obiektu ustawi się aparat, tym efekt ten się nasili, ale sama kombinacja 105 mm i f/2 już zapewnia bardzo mocne rozdzielenie obiektu od tła. W praktyce, nawet na popularnych forach fotograficznych często poleca się takie zestawienia do robienia portretów na ślubach czy plenerach. Moim zdaniem to najprostszy i najbardziej skuteczny sposób na uzyskanie profesjonalnie wyglądającego rozmycia – nawet jeśli nie ma się jakiegoś super aparatu, to sama optyka robi tu robotę.
Na pierwszy rzut oka może się wydawać, że wystarczy ustawić małą wartość przysłony (czyli szeroko otworzyć obiektyw), żeby uzyskać mocne rozmycie tła. Jednak to nie wszystko – ogromne znaczenie ma również ogniskowa. Wybierając krótkie ogniskowe, typu 20 mm czy 35 mm, nawet przy najniższych wartościach przysłony trudno uzyskać to charakterystyczne, kremowe rozmycie tła, bo szeroki kąt „zbiera” zbyt dużo otoczenia, a głębia ostrości i tak pozostaje duża. Z kolei używając przysłony f/4 lub f/5,6, nawet przy ogniskowej 50 mm, efekt rozmycia tła będzie bardzo subtelny – raczej nie da się wtedy wyizolować osoby czy przedmiotu na zdjęciu. To jest typowy błąd, jaki często popełniają początkujący fotografowie: myślą, że tylko przysłona decyduje o rozmyciu tła. Tymczasem długość ogniskowej działa tu równie mocno, jeśli nie mocniej. W praktyce, nawet drogi sprzęt z szerokokątnym obiektywem i niskim f/ nie da nam takiego efektu, jak tani portretowy 85 czy 105 mm ustawiony na szeroką dziurę. Z mojego doświadczenia, najlepsze rezultaty są właśnie przy połączeniu długiej ogniskowej i niskiej wartości f/. Warto jeszcze pamiętać, że przy szerokim kącie tło również jest mocno zniekształcone i nie wygląda naturalnie rozmyte, bardziej jakby było „rozciągnięte”. W fotografii portretowej czy nawet produktowej, standardem są ogniskowe 85–135 mm z przysłoną rzędu f/1.8–f/2.8 – to one pozwalają uzyskać wyraźną separację i piękne tło. Takie są dobre praktyki w branży, a często początkujący mylą je, skupiając się tylko na przysłonie lub wybierając zbyt szeroki kąt.