Po założeniu filtra o współczynniku krotności 2 (czyli przepuszczającego tylko połowę światła) musisz skompensować stratę światła, żeby zdjęcie nie wyszło zbyt ciemne. Najprostszym sposobem jest zwiększenie ilości światła docierającego do matrycy aparatu o jeden stopień przysłony (czyli tzw. 1 EV). W tym przypadku, mając oryginalnie ustawioną przysłonę f/11, przejście na f/8 dokładnie odpowiada zwiększeniu ekspozycji o jeden stopień – bo f/8 przepuszcza dwa razy więcej światła niż f/11. Czas naświetlania zostaje bez zmian, bo można wybrać czy korygować czasem, czy przysłoną – a w przykładzie wybrano korektę przysłoną. To jest bardzo praktyczne rozwiązanie w plenerowej fotografii, bo łatwiej i szybciej zmienić przysłonę niż bawić się czasem, szczególnie przy zmieniającym się świetle. W branży takie podejście jest standardowe – zmiana o 1 EV przy filtrze NDx2 (krotność 2) jest podstawową wiedzą. Warto zwrócić uwagę, że podobnie postępuje się z filtrami o różnych krotnościach: NDx4 to już dwa stopnie, NDx8 – trzy itd. Z mojego doświadczenia, szybka zmiana przysłony to najlepszy sposób, gdy zależy nam na tym samym czasie naświetlania, np. żeby nie rozmazać ruchu. Warto sobie przećwiczyć takie sytuacje, bo to typowe w fotografii krajobrazowej czy portretowej.
Wiele nieporozumień w tym pytaniu wynika z niezrozumienia, jak działają filtry o określonej krotności i jak powinno się je kompensować w ustawieniach ekspozycji. Założenie filtra o krotności 2, czyli tzw. ND2, sprawia, że do matrycy dociera tylko połowa światła – czyli jeden stopień przysłony mniej. Powszechnym błędem jest próba kompensacji tej straty przez jednoczesną zmianę zarówno czasu naświetlania, jak i przysłony, co prowadzi do zbyt dużej korekty lub zaburza zamierzony efekt fotograficzny. Przykładowo, wydłużenie czasu z 1/125 s na 1/60 s razem z otwarciem przysłony do f/8 to dwie korekty, każda o jeden stopień – razem dają dwa stopnie kompensacji, co oznacza prześwietlenie zdjęcia. Z kolei zmiana tylko czasu naświetlania z 1/125 s na 1/60 s bez zmiany przysłony również kompensuje stratę światła, ale wpływa na ewentualne poruszenie zdjęcia, co może być niepożądane w plenerze, szczególnie przy dynamicznych scenach. Opcja przysłony f/4 przy niezmienionym czasie zdecydowanie przesadza z kompensacją i prowadzi do prześwietlenia: f/4 względem f/11 to aż trzy pełne stopnie różnicy. Takie błędy są dość powszechne, szczególnie na początku przygody z fotografią, bo łatwo pomylić stopnie przysłony i czasów. Z mojego punktu widzenia warto na spokojnie przećwiczyć kompensacje w praktyce, żeby nie gubić się w zawiłościach ustawień. Kluczem jest: przy NDx2 zmieniamy tylko o jeden stopień i tylko jedną z wartości – czas lub przysłonę, a nie obie na raz. Takie podejście jest nie tylko logiczne, ale i zgodne z dobrymi praktykami pracy w plenerze.