Wizerunek osoby powszechnie znanej, zwłaszcza w sytuacji, gdy pełni ona funkcje publiczne, podlega nieco innym zasadom ochrony niż wizerunek zwykłego obywatela. Prawo autorskie oraz prawo prasowe w Polsce przewidują wyjątek, zgodnie z którym rozpowszechnianie wizerunku osób pełniących funkcje publiczne w związku z wykonywaniem tych funkcji nie wymaga uzyskania ich pisemnej zgody. Wynika to wprost z art. 81 ust. 2 pkt 1 ustawy o prawie autorskim i prawach pokrewnych. Moim zdaniem to jest bardzo praktyczne rozwiązanie, bo umożliwia mediom, portalom informacyjnym czy nawet blogerom swobodne relacjonowanie wydarzeń publicznych i pokazywanie osób, które biorą w nich udział, bez ryzyka złamania prawa. Przykładowo, jeśli burmistrz przemawia podczas otwarcia nowego mostu i ktoś opublikuje jego zdjęcie z tego wydarzenia na stronie gminy albo w lokalnej prasie, nie musi się martwić o formalności związane ze zgodą. Dla jasności – ta zasada dotyczy wyłącznie sytuacji związanych z pełnieniem funkcji publicznych, a więc nie można wykorzystać takiego zdjęcia np. do celów reklamowych bez zgody tej osoby. Dodatkowo, nawet jeśli osoba jest powszechnie znana, to prywatne okoliczności jej życia wciąż podlegają ochronie wizerunku. To bardzo istotna różnica. W praktyce w branży medialnej i IT ta wiedza jest bardzo przydatna, bo pozwala poruszać się pewniej w tematach związanych z publikacją fotografii czy materiałów wideo z wydarzeń publicznych.
Dość często pojawia się przekonanie, że za każdym razem, gdy chcemy opublikować wizerunek kogokolwiek, zwłaszcza osoby znanej, musimy mieć od niej pisemną zgodę lub nawet zapłacić za prawo do użycia tego wizerunku. To dość powszechne nieporozumienie, wynikające z mieszania pojęć prawa do wizerunku z ochroną prywatności albo prawami majątkowymi. W rzeczywistości polskie prawo, szczególnie art. 81 ust. 2 ustawy o prawie autorskim i prawach pokrewnych, jasno przewiduje wyjątki od konieczności uzyskania zgody – właśnie w przypadku osób powszechnie znanych, kiedy wizerunek powstał w związku z pełnieniem przez nie funkcji publicznych. W takich sytuacjach zgoda nie jest wymagana, bo uznano, że interes publiczny i prawo dostępu do informacji przeważają nad ochroną prywatności. Twierdzenie, że zawsze trzeba mieć pisemną zgodę, to zbyt szerokie uogólnienie, które może prowadzić do niepotrzebnych formalności i nieporozumień w pracy dziennikarskiej czy na stronach internetowych samorządów. Kolejny błąd to założenie, że należy zapłacić za wykorzystanie wizerunku – to dotyczy wyłącznie komercyjnego użycia (np. reklamy), ale nie relacji z wydarzeń publicznych, gdzie ochrona interesu publicznego jest silniejsza. Pomysł, że trzeba uzyskać zgodę na poprawę ekspozycji zdjęcia, nie znajduje żadnego uzasadnienia w prawie – nie ma takiego wymogu ani w prawie autorskim, ani prasowym. W praktyce takie podejście mogłoby wręcz paraliżować działalność informacyjną czy medialną. Największy błąd myślowy pojawia się wtedy, gdy nie rozróżnia się sytuacji publicznej od prywatnej – a to kluczowe w interpretacji prawa do wizerunku. Warto zawsze sprawdzać, czy dana publikacja rzeczywiście dotyczy funkcji publicznej, bo wtedy prawo pozwala na więcej swobody.