Prawidłowo – w aparatach cyfrowych pomiar punktowy oznacza właśnie mierzenie natężenia światła tylko z bardzo małego obszaru – zwykle 2 do 5% całej powierzchni kadru, najczęściej w samym centrum. To rozwiązanie pozwala precyzyjnie ocenić ekspozycję wybranego fragmentu sceny, ignorując resztę otoczenia. W praktyce jest to nieocenione przy fotografowaniu w trudnych warunkach – na przykład gdy portretowana osoba stoi na tle bardzo jasnego okna albo w scenach o dużym kontraście światła i cienia. Osobiście często korzystam z tej metody fotografując koncerty lub reportaże, bo pozwala mieć pewność, że najważniejszy element zdjęcia – np. twarz – będzie dobrze naświetlony, nawet jeśli reszta kadru jest bardzo ciemna lub jasna. W branży fotograficznej pomiar punktowy jest traktowany jako narzędzie do profesjonalnej kontroli ekspozycji, nadaje się głównie dla osób, które rozumieją mechanizmy działania światłomierza i potrafią wybrać właściwy fragment sceny do pomiaru. Standardowe poradniki, np. firmy Canon czy Nikon, zalecają go właśnie wtedy, gdy zależy nam na precyzji i niewielkim marginesie błędu – nawet w bardzo trudnych warunkach oświetleniowych. Dobrze wiedzieć, że pozostałe metody, jak matrycowy czy centralnie ważony, są mniej selektywne i bardziej uśredniają światło z większego obszaru kadru.
Warto zatrzymać się na chwilę i przeanalizować poszczególne tryby pomiaru światła, bo łatwo się tu pomylić – te pojęcia często są mylone nawet przez bardziej doświadczonych fotografów. Matrycowy pomiar światła, nazywany też wielosegmentowym, polega na analizie niemal całej powierzchni kadru – aparat dzieli obraz na wiele stref, z których każda jest osobno analizowana. Dzięki temu uzyskujemy zbalansowaną ekspozycję całego zdjęcia, co sprawdza się przy fotografii krajobrazowej czy ogólnych ujęciach, gdzie nie chcemy, by pojedynczy obiekt dominował pomiar. Wielopunktowy pomiar może sugerować mierzenie światła z kilku wybranych miejsc na raz, ale w praktyce taki tryb występuje rzadko w amatorskich aparatach i nie jest tożsamy z pomiarem punktowym – tutaj aparat sumuje odczyty z różnych fragmentów kadru, co powoduje, że ekspozycja również jest uśredniona. Centralnie ważony natomiast to jeden z popularniejszych trybów – światłomierz bierze pod uwagę całą scenę, ale największą wagę przypisuje środkowi kadru (ok. 60-80% powierzchni), co jest kompromisem między pomiarem matrycowym a punktowym. To rozwiązanie stosuje się np. w fotografii portretowej, ale nie sprawdzi się tam, gdzie zależy nam na pomiarze światła z bardzo konkretnego, małego obszaru. Częsty błąd polega na uznaniu, że skoro pomiar centralnie ważony ‘koncentruje się’ na środku, to znaczy, że jest punktowy – w rzeczywistości jednak obejmuje znacznie szersze pole. Moim zdaniem dobrze jest raz na zawsze zapamiętać, że tylko pomiar punktowy obejmuje tak mały fragment jak 2–5% powierzchni kadru i jest to funkcja stworzona do bardzo wymagających sytuacji fotograficznych. Pozostałe tryby nadają się bardziej do typowych, mniej skomplikowanych scen.