Licencja CC-BY-NC (Creative Commons – Uznanie autorstwa – Użycie niekomercyjne) to świetny wybór, jeśli ktoś chce udostępnić swoje zdjęcie, ale nie życzy sobie, by inni używali go w celach komercyjnych, na przykład do reklam, plakatów, sklepów czy produktów. Kluczowe jest tutaj oznaczenie „NC” (NonCommercial) – ono dokładnie to blokuje: pozwala na kopiowanie, rozpowszechnianie, remiksowanie, a nawet adaptowanie zdjęcia, ale wszystko pod warunkiem, że nie zarabia się na jego użyciu. Spotykam się z tym bardzo często – firmy, organizacje czy nawet blogerzy szukają treści, które można wykorzystać bez płacenia, ale jeśli autor nie chce, by na jego pracy ktoś zarabiał, właśnie taka licencja jest odpowiednia. W praktyce – wyobraź sobie, że wrzucasz zdjęcie do banku zdjęć na tej licencji. Każdy może je ściągnąć i wrzucić np. na swojego bloga edukacyjnego, ale jeśli jakaś korporacja chciałaby je wrzucić np. na billboard reklamowy czy katalog z produktami, musi uzyskać dodatkową, płatną zgodę. To daje Ci kontrolę i zabezpiecza Twoje interesy. Standardy branżowe idą właśnie w tę stronę, by jasno określać, do czego można wykorzystać materiały – to spore ułatwienie zarówno dla twórców, jak i użytkowników. Moim zdaniem, jeśli ktoś nie chce się potem denerwować, że jego fotka pojawia się w jakiejś reklamie, warto rozważyć właśnie CC-BY-NC. Przy okazji: zawsze warto precyzyjnie czytać treść licencji i informować użytkowników, jakie są ograniczenia – to rozwiązuje sporo sporów i nieporozumień, serio.
Wiele osób myli się w tym temacie, bo skróty licencji Creative Commons bywają na pierwszy rzut oka mylące, a przecież chodzi o konkretne ograniczenia i uprawnienia. CC-BY to licencja najbardziej liberalna – pozwala praktycznie na wszystko, także na użycie komercyjne, pod warunkiem wskazania autora. Gdyby komuś zależało na zabezpieczeniu się przed komercyjnym wykorzystaniem zdjęcia, ta opcja jest zupełnie nietrafiona. Z kolei CC-BY-ND zabrania tworzenia dzieł zależnych (czyli przeróbek, remiksów itd.), ale nadal umożliwia komercyjne wykorzystanie oryginału, jeśli tylko podpisany jest autor. W praktyce to oznacza, że ktoś może wrzucić Twoje autorskie zdjęcie do katalogu reklamowego bez żadnych zmian – co przecież nie rozwiązuje problemu ograniczenia użycia komercyjnego. CC-BY-SA wymaga dzielenia się na tych samych zasadach (czyli kopiujący musi opublikować nowe dzieło na tych samych warunkach), ale nie wprowadza blokady na użycie komercyjne. Moim zdaniem to bardzo częsty błąd – myli się ograniczenia dotyczące modyfikacji i sposobu udostępniania z kwestią możliwości komercyjnego wykorzystania. Branżowe dobre praktyki podkreślają, że jeżeli zależy nam na wyłączeniu użytku komercyjnego, trzeba szukać w licencji oznaczenia NC (NonCommercial). Odpowiednie rozróżnienie tych oznaczeń jest kluczowe: ND = no derivatives (brak przeróbek), SA = share alike (na tych samych zasadach), NC = noncommercial (bez komercji). Dlatego warto poświęcić chwilę, by zapoznać się z opisami licencji lub nawet skorzystać z oficjalnych generatorów licencji Creative Commons, które krok po kroku prowadzą przez opcje. Typowym błędem jest przekonanie, że ograniczenie przeróbek lub kopiowania automatycznie zablokuje komercję – a to nieprawda, bo każda opcja CC precyzyjnie określa zakres praw i ograniczeń. Z mojego doświadczenia korzystanie z niewłaściwej licencji może potem skutkować nieprzyjemnymi sytuacjami, zwłaszcza gdy ktoś komercyjnie wykorzysta naszą pracę, mimo że tego nie chcieliśmy. Klucz to zawsze sprawdzać, czy na licencji widnieje NC, jeśli chcemy zablokować zarabianie na naszym dziele przez innych.