Wraz ze wzrostem stopnia kompresji digitalizowanego materiału dźwiękowego naprawdę pogarsza się jego jakość. Kompresja, szczególnie ta stratna jak mp3, aac czy ogg, polega na usuwaniu części informacji z sygnału dźwiękowego, które według algorytmów są mniej istotne dla ludzkiego ucha. Moim zdaniem, to trochę jak ściskanie zdjęcia do bardzo małego rozmiaru – w pewnym momencie zaczynają ginąć detale, pojawiają się artefakty, a dźwięk traci swoją naturalność. W branży multimedialnej przyjęło się, że im wyższy bitrate (czyli mniej kompresji), tym lepiej brzmi muzyka czy dialogi. Firmy fonograficzne i producenci sprzętu często podkreślają, żeby do archiwizacji i profesjonalnej obróbki używać formatów bezstratnych, takich jak WAV czy FLAC, gdzie praktycznie nie ma mowy o pogorszeniu jakości. Ale z kolei na potrzeby streamingu lub przesyłania plików przez internet, kompresja jest nieunikniona – tylko tutaj warto zachować umiar, bo zbyt silna kompresja powoduje, że muzyka staje się płaska, mogą znikać ciche dźwięki albo pewne instrumenty. W radiu internetowym od razu słychać różnicę między plikiem mp3 o 64 kbps a takim 320 kbps. Moim zdaniem, w praktyce trzeba zawsze balansować pomiędzy rozmiarem pliku a jakością – to jedna z podstawowych rzeczy, które trzeba zrozumieć pracując z dźwiękiem.
Temat kompresji dźwięku potrafi być trochę mylący, bo na pierwszy rzut oka może się wydawać, że skoro plik jest mniejszy, to technologia pewnie jakoś sprytnie upycha więcej kanałów czy zwiększa jakość. Niestety, tak to nie działa. Ilość kanałów, na przykład stereo (2 kanały) czy dźwięk przestrzenny 5.1 (6 kanałów), jest ustalana podczas nagrywania lub masteringu i nie ma bezpośredniego związku z kompresją. Kompresja nie powoduje, że nagle utwór stereo zamienia się w coś przestrzennego albo odwrotnie – te parametry są po prostu zapisywane jako część formatu pliku. Myślenie, że z dużą kompresją zwiększa się liczba kanałów, może wynikać z niezrozumienia różnicy między formatem pliku a jakością dźwięku. Z kolei przekonanie, że dzięki mocniejszej kompresji dźwięk stanie się lepszy, jest raczej życzeniowe. W praktyce każda kompresja stratna – taka jak mp3 czy aac – zawsze coś z tej jakości zabiera. Algorytmy starają się oczywiście, żeby użytkownik nie zauważył ubytku, ale jeśli przesadzimy ze stopniem kompresji, to nawet osoby niespecjalnie wyczulone na niuanse usłyszą zniekształcenia, metaliczność, czy 'syczące' artefakty. Profesjonaliści, zarówno w studiach nagrań jak i radiu czy telewizji, starają się zachować jak najwięcej oryginalnych danych audio i unikają przesadnej kompresji, jeśli nie jest to konieczne. To jest trochę tak, jakby do obrazu cyfrowego nakładać coraz grubszy filtr rozmycia – szczegóły giną i z czasem robi się to nieprzyjemne dla odbiorcy. Podsumowując, kompresja dźwięku nie zwiększa liczby kanałów ani nie polepsza jakości; jej głównym celem jest zmniejszenie rozmiaru pliku, a za to zawsze płaci się utratą części szczegółów i naturalności brzmienia.