Tuta to narzędzie o bardzo charakterystycznym kształcie, praktycznie nie do pomylenia z czymkolwiek innym na wiertni. Moim zdaniem, każdy kto choć raz widział akcję wyciągania urwanego przewodu z otworu, wie jak ważną rolę odgrywa właśnie tuta. Stosuje się ją głównie przy ratowaniu przewodów wiertniczych, kiedy dochodzi do ich urwania – czyli do sytuacji, gdzie końcówka rury zostaje w otworze i nie można jej wydobyć tradycyjnymi metodami. Kluczowe jest to, że tuta nie posiada gwintu roboczego, lecz specjalny nacięty wlot, który pozwala na „nawiniecie” się urwanego przewodu do wnętrza narzędzia podczas ruchu obrotowego. Z doświadczenia wiem, że skuteczność tego narzędzia zależy od precyzyjnego prowadzenia oraz odpowiedniego doboru średnicy tuta do urwanej rury – nie jest to taka oczywista sprawa. Często na wiertniach mówi się, że dobra tuta to połowa sukcesu przy ratowaniu kosztownego sprzętu z otworu. Warto też pamiętać, że zgodnie ze standardami branżowymi typowe wyposażenie zestawu narzędzi ratunkowych zawsze obejmuje kilka rodzajów tut, właśnie ze względu na różnorodność sytuacji awaryjnych. No i takie praktyczne podejście się po prostu opłaca, bo każda godzina postoju to realne koszty. Krótko mówiąc – nie ma lepszego narzędzia na zerwany przewód niż dobrze dobrana tuta. Dobre praktyki wskazują też, żeby po każdym użyciu dokładnie sprawdzić stan techniczny narzędzia – by być gotowym na kolejną awarię.
W branży wiertniczej łatwo się pomylić, bo nazwy narzędzi są czasem bardzo podobne, a drobny szczegół decyduje o funkcji. Gwintownik to typowe narzędzie, które służy do chwytania urwanych elementów przewodu, ale działa zupełnie inaczej niż tuta – jego zadaniem jest wkręcenie się w wewnętrzną część urwanego przewodu, żeby umożliwić jego wyciągnięcie. Jednak w praktyce gwintownik jest używany raczej wtedy, gdy przewód urwał się równo i dostęp do jego wnętrza jest możliwy. Często popełnianym błędem jest myślenie, że frez czołowy może tu pomóc, bo faktycznie w branży używa się frezów do usuwania przeszkód czy obróbki końcówek rur, ale to narzędzie nie służy stricte do wyciągania urwanych przewodów – jest raczej pomocnicze i nie gwarantuje skutecznego wydobycia. Korona magnetyczna natomiast znajduje zastosowanie przy zbieraniu drobnych metalowych fragmentów z otworu – czasem śrubek, czasem opiłków, ale nie jest skuteczna wobec dużych, zwartych fragmentów rur wiertniczych. Wydaje mi się, że częstym powodem błędnego wyboru jest mylenie narzędzi o podobnych nazwach lub nie do końca zrozumiana zasada działania każdego z nich. Praktyka pokazuje, że znajomość specyfiki pracy narzędzi ratunkowych jest absolutnie kluczowa – niewłaściwy dobór może nawet pogorszyć sytuację i utrudnić dalsze prace. Z mojego doświadczenia dobrze jest nie tylko znać teorię, ale też widzieć te narzędzia w akcji, bo wtedy łatwiej zrozumieć, dlaczego akurat tuta jest jedynym skutecznym rozwiązaniem przy urwanych przewodach osadzonych w otworze.