To jest właśnie to – minimalna zawartość rozpuszczonych składników mineralnych w wodzie mineralnej, żeby można ją było nazwać wysokozmineralizowaną, wynosi dokładnie 1500 mg/dm³. Takie kryterium jest stosowane nie tylko w Polsce, ale i w całej Unii Europejskiej, zgodnie z wytycznymi dotyczącymi klasyfikacji wód mineralnych. Praktycznie oznacza to, że woda, która ma poniżej 1500 mg rozpuszczonych minerałów w jednym litrze, już nie zalicza się do tej grupy, tylko jest średnio- albo niskozmineralizowana. Wysokozmineralizowane wody najczęściej spotyka się w kurortach uzdrowiskowych – przykładem mogą być takie marki jak Muszynianka czy Kryniczanka, które wprost na etykietach podają zawartość składników mineralnych. Z mojego doświadczenia wynika, że takie wody są szczególnie polecane osobom pracującym fizycznie, sportowcom, albo tym, którzy tracą dużo elektrolitów, na przykład podczas upałów. Co ciekawe, warto zwracać uwagę nie tylko na ogólną mineralizację, ale też na proporcje poszczególnych minerałów, bo czasami pewnych pierwiastków może być za dużo – szczególnie sodu. Oznaczenie 1500 mg/dm³ to taki wyraźny próg, który pozwala konsumentom świadomie wybierać wodę odpowiednio do swoich potrzeb. Standardy branżowe jasno to regulują i raczej nie ma tutaj miejsca na dowolność.
W branży wodnej można się spotkać z różnymi poziomami mineralizacji, ale tylko jedna wartość jest uznawana za oficjalny próg dzielący wysokozmineralizowane wody mineralne od pozostałych. Często pojawia się przekonanie, że już 500 czy 600 mg/dm³ wystarczy, aby wodę uznać za naprawdę bogatą w minerały. Wynika to najpewniej z tego, że na sklepowych półkach dominuje wiele marek, które chwalą się mineralizacją na takim poziomie, jednak w rzeczywistości są to wody niskozmineralizowane lub co najwyżej średniozmineralizowane. Dla porównania, klasyczna 'kranówka' zazwyczaj nie przekracza 500 mg/dm³ i jest traktowana jako woda o niskiej mineralizacji. Dopiero od poziomu 1500 mg/dm³ według norm polskich i europejskich zaczyna się klasyfikacja wysokozmineralizowanych wód mineralnych. Natomiast 6000 mg/dm³ to już wartość bardzo wysoka, spotykana najczęściej w wodach leczniczych, które w codziennej diecie raczej nie są stosowane – potrafią być wręcz szkodliwe przy regularnym spożyciu, bo obciążają nerki i układ krążenia. Częsty błąd polega na tym, że utożsamia się wysoką mineralizację z jakąkolwiek liczbą powyżej przeciętnej, a to nie jest zgodne z rzeczywistymi standardami. Kluczowe jest tutaj rozumienie, że mineralizacja poniżej 1500 mg/dm³ nie daje jeszcze pełnych właściwości, z których słyną wysokozmineralizowane wody: nie zapewnia tak wydajnego uzupełniania elektrolitów, nie wpływa aż tak na równowagę wodno-elektrolitową, nie jest też zalecana w niektórych stanach klinicznych (np. przy zwiększonym zapotrzebowaniu na wapń czy magnez). Moim zdaniem, warto po prostu pamiętać o tej granicy 1500 mg/dm³, bo to pomaga dokonywać świadomych wyborów w sklepie, a nie sugerować się tylko marketingiem i hasłami na etykietach. Dla osób uczących się zawodu to naprawdę ważny szczegół.