Kompakcja jest absolutnie kluczowym procesem w przebiegu diagenezy – i to nie tylko z perspektywy geologicznej, ale też praktycznych zastosowań w geotechnice czy inżynierii złożowej. Chodzi tutaj o to, że pod wpływem narastającego ciężaru nadległych warstw (czyli właśnie własnego ciężaru osadu), cząstki osadu zaczynają się coraz ciaśniej układać, woda z porów jest wyciskana, a cała struktura ulega zagęszczeniu. Moim zdaniem najfajniejsze jest to, jak bardzo ten proces wpływa potem na właściwości fizyczne skał – na przykład zmniejsza się porowatość czy przepuszczalność, co ma gigantyczne znaczenie np. przy eksploatacji ropy naftowej albo przy budowie tuneli. W praktyce inżynierskiej kompakcja jest brana pod uwagę przy projektowaniu fundamentów czy ocenie stabilności zboczy, bo zmiany objętości skał mogą prowadzić do osiadań. Często się o tym uczy na wykładach z geomechaniki – i nie bez powodu. Kompakcja jest pierwszym stadium przemian diagenezy i bez niej mówienie o dalszych etapach byłoby trochę bez sensu. Ostatecznie, to właśnie przez kompakcję osady przekształcają się powoli w lite skały osadowe, co jest jednym z fundamentów wiedzy o budowie Ziemi. Jeśli ktoś planuje pracować przy geotechnice albo wiertnictwie, to pojęcie kompakcji powinno być dla niego równie oczywiste jak prawidłowe używanie poziomicy.
Wielu osobom cementacja czy rekrystalizacja mogą wydawać się równie ważne w procesach diagenezy, ale tak naprawdę każdy z tych procesów pełni zupełnie inną rolę i zachodzi w innych warunkach fizykochemicznych. Cementacja dotyczy przede wszystkim wytrącania się minerałów z roztworów wodnych, które „sklejają” cząstki osadu w zwartą całość, jednak nie jest ona bezpośrednio zależna od ciężaru samego osadu – tu kluczowe są procesy chemiczne i obecność wód nasyconych minerałami, co najczęściej obserwuje się w strefach saturacji. Rekrystalizacja natomiast zachodzi na drodze przemiany już istniejących minerałów w inne, bardziej stabilne struktury, zwykle pod wpływem ciśnienia lub temperatury, ale niekoniecznie jest to związane z ciężarem własnym osadu – bardziej z warunkami pogrzebania i przebudowy mineralnej. Z kolei twardnienie koloidów to rzadziej omawiany, ale również nieco mylący termin – dotyczy utraty wody z żeli mineralnych i ich przechodzenia w bardziej trwałe formy, co ma znaczenie przy formowaniu niektórych skał, ale znowu nie jest specyficznym efektem ciężaru osadu. Typowym błędem jest utożsamianie wszystkich tych procesów z jednym mechanizmem – tymczasem tylko kompakcja jest procesem stricte fizycznym, napędzanym wzrostem ciśnienia wywołanego nagromadzeniem się kolejnych warstw nad osadem. Moim zdaniem warto ćwiczyć rozróżnianie tych pojęć, bo w praktyce geologicznej i inżynierskiej precyzja słownictwa przekłada się na trafność analiz i decyzji technicznych. Pamiętaj też, że z punktu widzenia praktyki, np. przy ocenie zagęszczenia gruntów pod inwestycje, to właśnie kompakcja jest najbardziej przewidywalnym i mierzalnym parametrem – długotrwałe procesy cementacji czy rekrystalizacji wymagają zupełnie innego podejścia i analizy.