Wybrałeś miejsce oznaczone cyfrą 2, czyli punkt na urządzeniu, w którym faktycznie mierzy się głębokość zapuszczania sondy pomiarowej do otworu wiertniczego. Z doświadczenia wiem, że w praktyce terenowej właśnie to miejsce jest kluczowe dla dokładnych pomiarów głębokości, zgodnie z normami branżowymi (np. API, PN-G-97016). Zawsze mierzymy długość kabla od momentu, gdy zaczyna on wchodzić do otworu, bo to tam sonda zaczyna swój faktyczny „zanurzenie” w odwiert. To pozwala uniknąć błędów pomiarowych, które łatwo się pojawiają, jeśli pomylimy punkt odniesienia, zwłaszcza podczas obsługi sprzętu geofizycznego czy przy dokumentacji głębokości warstw. W praktyce też właśnie z tego miejsca odczytujemy licznik kabla, co jest zgodne z zaleceniami producentów urządzeń. Moim zdaniem, takie podejście bardzo ułatwia pracę w zespole – każdy wie, od jakiego punktu liczyć i nie ma nieporozumień podczas raportowania wyników. W branży wiertniczej precyzja pomiaru głębokości zapuszczania sondy decyduje często o powodzeniu całej operacji, dlatego tak ważne jest stosowanie się do tej zasady. Przy okazji warto pamiętać, żeby regularnie kalibrować licznik kabla – zaniedbania na tym etapie potrafią naprawdę utrudnić życie, szczególnie gdy pojawią się rozbieżności w danych. Tak więc, miejsce z numerem 2 to nie przypadek – to efekt wielu lat praktyki i wypracowanych procedur.
Wiele osób myli miejsca pomiaru głębokości sondy, wybierając np. punkt przy ciężarówce (1), lub myśląc, że właściwym miejscem jest samo wejście do otworu (3), bądź położenie sondy głęboko w otworze (4). To są bardzo częste błędy, które wynikają z nieznajomości procedur lub po prostu z faktu, że sprzęt na pierwszy rzut oka może wydawać się skomplikowany. W praktyce terenowej najważniejsze jest, żeby pomiar głębokości zaczynać od miejsca, gdzie kabel zaczyna schodzić do otworu – ani wcześniej, ani później. Wybranie innych punktów prowadzi do poważnych przekłamań, które mogą skutkować nawet błędną interpretacją budowy geologicznej. Moim zdaniem, wiele osób wybiera miejsce oznaczone 1, bo wydaje się ono początkiem całego układu pomiarowego, ale w rzeczywistości to miejsce nie daje żadnej informacji o faktycznym zanurzeniu sondy. Z kolei wskazanie 3 lub 4 wynika często z przekonania, że najważniejsze jest miejsce pracy sondy lub jej aktualne położenie w otworze – a to już jest efektem samego pomiaru, nie jego początkiem. Branżowe standardy i zalecenia producentów jasno podkreślają, żeby zawsze bazować na punkcie wejścia kabla do otworu jako początku pomiaru, bo tylko wtedy dane są wiarygodne i porównywalne między różnymi odwiertami i operatorami. Typowym błędem jest też brak uwzględnienia długości przewodów wchodzących do systemu przed wejściem do otworu – i to potrafi rozjechać cały dziennik pomiarowy. W praktyce zdarza się nawet, że różne ekipy raportują zupełnie inne wartości dla tego samego odwiertu, bo każda używa innego punktu pomiaru, co prowadzi do poważnych nieporozumień czy nawet reklamacji. Z mojego doświadczenia wynika, że przemyślany wybór punktu pomiaru to podstawa dobrej praktyki i oszczędność czasu przy późniejszej analizie danych.