Miarowe uderzenia świdra o dno otworu to podstawowa cecha wierceń udarowych, czyli tzw. metod udarowych. W tej technologii świder (lub narzędzie udarowe) jest wielokrotnie podnoszony i opuszczany, przez co z dużą siłą uderza o grunt lub skałę. Dzięki temu rozdrabnia materiał skalny, który następnie może być usunięty z otworu przy pomocy łyżki żwirowej albo bailera. W praktyce taka metoda sprawdza się szczególnie w twardszych warstwach geologicznych, gdzie klasyczne wiercenie obrotowe byłoby nieefektywne lub wymagałoby bardzo drogiego sprzętu. W Polsce ten sposób był przez wiele lat najbardziej popularny przy budowie studni głębinowych i otworów geotechnicznych. Moim zdaniem, mimo rozwoju technologii, udarówka ma nadal swoje miejsce tam, gdzie liczy się prostota sprzętu i odporność na trudne warunki. Warto pamiętać, że typowy świder udarowy (np. typ „bębnowy” albo „żabkowy”) projektuje się właśnie z myślą o przenoszeniu siły udaru i zbieraniu rozdrobnionego urobku. To podejście do wykonywania otworów jest dość uniwersalne, ale wymaga doświadczenia operatora i dobrej synchronizacji ruchów. Dobrą praktyką jest regularny pomiar tempa postępu robót oraz kontrola jakości narzędzi, bo zużyty świder mocno spowalnia pracę. Jeśli zajmujesz się geotechniką albo hydrogeologią, na pewno trafisz jeszcze nie raz na klasyczną udarówkę, zwłaszcza w robotach terenowych.
W przypadku wierceń okrętnych czy też obrotowych, podstawową zasadą działania jest zupełnie inny mechanizm niż w udarowych. Świder nie jest w nich podnoszony i opuszczany z uderzeniem, tylko obraca się wokół własnej osi, stopniowo wcierając się w skałę lub grunt. To pozwala na uzyskanie równych i stabilnych otworów, ale nie nadaje się do rozdrabniania bardzo twardych warstw skalnych bezpośrednio siłą uderzenia. Często spotykam się z mylnym przekonaniem, że pojęcie „wiercenia obrotowe” czy „okrętne” odnosi się do jakiegokolwiek ruchu świdra – tu jednak różnica polega właśnie na sposobie oddziaływania na dno otworu. Wibracyjne natomiast wykorzystuje się głównie w gruntach luźnych, a polega to na drganiach o wysokiej częstotliwości, które niejako „upłynniają” grunt, ułatwiając zagłębianie narzędzia. Nie ma tu bezpośrednich, rytmicznych uderzeń – chodzi o efekt dynamicznego „rozluźniania”, a nie rozbijania na skutek uderzenia. W praktyce błędne przypisanie mechanizmu udarowego do tych metod może prowadzić do złego doboru technologii na placu budowy, a co za tym idzie, do opóźnień czy niepotrzebnych kosztów. Typowym błędem jest też wyobrażenie, że jakikolwiek ruch narzędzia w dół to już udar – tymczasem kluczowe jest powtarzalne, mocne uderzenie, a nie sam ruch. Wiedza o różnicach jest ważna, bo dobór technologii wiercenia powinien być ściśle powiązany z warunkami geologicznymi oraz oczekiwanym efektem końcowym. W branży przyjmuje się, że wiertnice udarowe stosuje się głównie w warunkach trudnych, gdzie inne metody są zbyt kosztowne lub nieefektywne. Praktyka pokazuje, że właściwe zrozumienie tego tematu pozwala uniknąć wielu problemów wykonawczych.